Konflikt tragiczny - sytuacja, w której bohater musi dokonać wyboru między dwoma racjami. Każda decyzja będzie miała negatywne skutki. Istota tragedii antycznej.
Już w najbliższą sobotę piłkarska Europa znów wstrzyma oddech. Na Santiago Bernabeu dojdzie do kolejnego El Clasico. Starcia Realu Madryt z Barceloną nieustannie elektryzują kibiców na Starym Kontynencie. Tak jest i tym razem, choć istnieje zagrożenie, że nie będziemy świadkami pojedynku dwóch najlepszych piłkarzy na świecie.
Wprawdzie w podstawowej "11" gospodarzy znajdzie się Cristiano Ronaldo, jednak Duma Katalonii najprawdopodobniej przystąpi do tego meczu bez Leo Messiego. Kto zastąpi genialnego Argentyńczyka? Luis Enrique ma wielki problem.
Messi doznał kontuzji kolana 26 września w spotkaniu 6. kolejki Primera Division z UD Las Palmas. Piłkarz naderwał więzadło poboczne w lewym kolanie i klub oświadczył, że czeka go około 6-tygodniowa przerwa w grze. Na początku listopada Argentyńczyk wrócił wprawdzie do treningów, jednak nie wiadomo, kiedy wróci na boisko.
Choć bez swojego najlepszego zawodnika Barcelona radzi sobie dobrze (siedem zwycięstw, jeden remis i jedna porażka), to jego brak w meczu z najsilniejszym rywalem w kraju byłby dla zespołu dużym osłabieniem. Tym bardziej że Enrique nie ma dla niego zmiennika.
Gdy Messi doznał kontuzji oczy kibiców Blaugrany zostały skierowane na Munira El Haddadiego i Sandro Ramireza. Młodzi Hiszpanie stanęli przed wielką szansą na zbudowanie silnej pozycji w drużynie. Obaj 20-latkowie otrzymali wiele okazji na udowodnienie swojej przydatności, ale nie potrafili jej wykorzystać.
Chwilowy błysk
24 września 2014 roku. W meczu pierwszej kolejki ubiegłego sezonu z Elche Luis Enrique wystawia w podstawowym składzie młodego wychowanka Munira El Haddadiego. Po 90 minutach wszyscy są zachwyceni. Barcelona wygrywa 3:0, a 19-latek strzela swoją pierwszą bramkę w karierze na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Pozostawia po sobie bardzo dobre wrażenie. Krytykujący transfer za ogromne pieniądze Luisa Suareza mają swoje pięć minut. "Po co nam nieobliczalny Urugwajczyk, skoro mamy swojego Munira".
31 września tego samego roku. W drugiej serii gier Barca jedzie na El Madrigal na mecz z mocnym Villarreal. W podstawowej "11" znów pojawia się Munir, jednak tym razem nie zachwyca. W drugiej połowie Enrique wpuszcza na plac gry innego wychowanka. Sandro Ramirez potrzebuje zaledwie 12 minut by strzelić zwycięskiego gola.
Katalonia nie ma wątpliwości - La Masia spełnia swoją rolę. Mamy dwóch, nadzwyczaj utalentowanych skrzydłowych, którzy już niedługo będą wiodącymi postaciami Barcelony.
Mija jednak rok i pozycja obu piłkarzy jest o wiele słabsza. Choć sezon 2014/2015 Barcelona kończy w glorii mistrza Hiszpanii, zdobywcy Pucharu Króla i najlepszej drużyny na Starym Kontynencie, to udział w tych sukcesach obu młodych Hiszpanów jest bardzo niewielki.
Nikt nie ma pretensji do Luisa Enrique. Luis Suarez, Leo Messi i Neymar tworzą wspaniałe El Tridente i strzelają łącznie we wszystkich rozgrywkach 122 bramki. Nie ma więc najmniejszego powodu by sadzać któregoś z nich na ławce rezerwowych.
Zmarnowane szanse
W tym sezonie jest jednak inaczej. Kontuzje od początku sezonu nie oszczędzają zespołu i obaj rozegrali już więcej minut niż przez cały ostatni rok. Spisują się jednak grubo poniżej możliwości. Szczególnie pod nieobecność Messiego ciężar gry na swoje barki muszą brać Neymar i Suarez i trzeba przyznać, że wychodzi im to znakomicie (odpowiednio 14 i 13 bramek).
Munir i Sandro pozostają bez ani jednego trafienia. Lepsze wrażenie sprawia ten pierwszy, który potrafi zanotować asystę (dwie w spotkaniu z Bayerem Leverkusen w Lidze Mistrzów) czy też wywalczyć rzut karny (mecze z BATE Borysów i Villarreal).
Jeśli Messi nie zdąży dojść do pełni zdrowia, to największe szanse na występ od pierwszej minuty ma właśnie Munir. Jednak chyba żaden z kibiców Barcelony nie przewiduje, że urodzony w 1995 roku gracz będzie silnym punktem zespołu na Santiago Bernabeu.
Jest jeszcze jedna możliwość. Katalońskie media donoszą, że Enrique myśli nad zmianą ustawienia na z 4-3-3 na 4-4-2. Miejsce trzeciego napastnika zająłby wtedy pomocnik. Wiele jednak zależy tutaj od... zdrowia Ivana Rakiticia. Chorwat leczy bowiem kontuzję uda i nie jest pewne czy będzie gotowy do gry.