Zbigniew Małkowski: Termalice wpadł "farfocel"

- Nawet gdybym się nie poślizgnął ciężko byłoby to obronić. Dosyć mocno uderzył. Sam zresztą po meczu przyznał, że chciał nad murem, a wyszło tak a nie inaczej - powiedział o bramce Dariusza Jareckiego bramkarz Korony.

- Można powiedzieć, że nie rozpieszczamy własnych kibiców. Rzuciłem w szatni pół żartem, pół serio, że mamy kolejne dwa wyjazdowe mecze, więc głowa do góry - przyznał Zbigniew Małkowski. Golkiper zespołu z Kielc żałuje kolejnej straty punktów. - Chcemy wygrywać u siebie, bo chcemy jak najwięcej tych punktów zdobyć do 20 grudnia. Chcielibyśmy spokojnie przepracować zimę. Ścisk w tabeli zaczyna się robić duży i jedna czy druga porażka może spowodować, że obsuniemy się w tabeli i zacznie się nerwówka. Na razie jej nie ma.

Czy po czwartej porażce w Kielcach można już mówić, że nad Kolporter Areną wisi fatum? - Już kiedyś powiedziałem, że Korona jest odwrotnością do poprzednich sezonów. Kiedyś bardzo ciężko przychodziło nam zdobywanie punktów na wyjazdach. Teraz mamy problem u siebie. Nie wiem skąd to się bierze. Sytuacje stwarzamy. W pierwszej połowie nam nie szło, pojawiały się błędy, które próbowała wykorzystać Termalica. W drugiej goście zostali zdominowani. Nie były to jednak sytuacje, które były bezpośrednim zagrożeniem utraty bramki - ocenił.

Słonie gola dającego zwycięstwo zdobyły przy ogromnym udziale szczęścia. - Termalice wpadł taki przysłowiowy "farfocel", bo piłka się odbiła od muru i poszła w inną stronę niż ja. Czy Małkowski mógł w jakikolwiek sposób uchronić zespół przed nieszczęściem? - Nawet gdybym się nie poślizgnął byłoby ciężko. Dosyć mocno uderzył. Sam zresztą po meczu przyznał, że chciał nad murem, a wyszło tak a nie inaczej. Może gdyby Nabil nie uciekał od piłki. Teraz możemy sobie gdybać. Czasami takie bramki się traci i akurat w tym dniu padło na nas.

37-latek chce jak najszybciej zapomnieć o poniedziałkowym wyniku. - Musimy przełknąć porażkę i patrzeć na następny mecz. Na pewno nie będzie łatwo, bo w Górniku są koledzy i trener, który spędził w Kielcach kilkanaście fajnych miesięcy.

Źródło artykułu: