Piastunki dość niespodziewanie przegrały u siebie 0:1 z Koroną Kielce i po sześciu zwycięstwach z rzędu na własnym stadionie musiały uznać wyższość rywala. - Nie jest to fajne uczucie i szkoda tej porażki. Boli tym bardziej, że wiedzieliśmy jak będzie grać Korona, że będzie się tylko bronić. Rywal niczego specjalnego nie pokazał, a my przegraliśmy taki mecz... Mieliśmy swoje sytuacje, ale ich nie wykorzystaliśmy i ulegliśmy rywalowi - powiedział w rozmowie z portalem WP SportoweFakty.pl Patrik Mraz, zawodnik Piasta Gliwice.
Gospodarzom brakowało pomysłu na sforsowanie broniącej się całą drużyną Korony. - Z przodu dorzucaliśmy piłki do środka i boków, ale nie najlepiej nam to wychodziło. Strzelenie gola było tym trudniejsze, bo Korona broniła się całą drużyną, a my nie mogliśmy się przez to przebić. Szkoda tego meczu - kręcił głową wahadłowy skrzydłowy.
Kilka minut po bramce Bartłomieja Pawłowskiego gliwiczanie mieli idealną okazję, aby wyrównać. Rzutu karnego nie wykorzystał jednak Kamil Vacek. - To byłoby ważne trafienie, bo dałoby nam wyrównanie. To jest jednak piłka nożna i raz się wykorzysta, a raz nie. Trzeba podnieść głowę do góry i jak najlepiej się przygotować do kolejnego spotkania - podkreślił Słowak.
Przez ostatnie minuty sobotniego pojedynku kibice z "młyna" po raz kolejny zaprzestali dopingu. Jest to oznaka protestu wobec klubu. - Nie zwróciłem na to uwagi, bo z całych sił walczyliśmy o wynik i punkty. Nie wiem co się tam stało, ale mam nadzieję, że w następnym meczu kibice będą cały czas śpiewać, bo są dla nas bardzo ważni - zaznaczył były piłkarz Górnika Łęczna.
W sobotę podopiecznych Radoslava Latala czeka kolejny domowy pojedynek. Tym razem przy Okrzei stawi się KGHM Zagłębia Lubin. Zawodnicy lidera Ekstraklasy myślą tylko o jednym. - Głowa do góry i tylko trzy punkty - skwitował Mraz.
{"id":"","title":""}
[event_poll=52823]