Portowcy byli pewni przed meczem, że byli, są i będą wiceliderem niezależnie od wyniku. Marzyli o tym, by doskoczyć blisko lidera Piasta Gliwice, a zarazem pozostać jedyną niepokonaną drużyną w Ekstraklasie. Zadanie udało się wykonać połowicznie - po nędznym widowisku cieszyć kibiców Pogoni Szczecin mogło tylko śrubowanie rekordu meczów bez porażki. I nic więcej.
Dobry posłaniec przysłał Portowcom informację, że po kilku dniach ulewy, kibice nie zmokną na meczu. Złe informacje nadeszły od medyków - Rafał Murawski nie mógł zagrać z powodu kontuzji, której nabawił się podczas sparingu ze Świtem Skolwin. Także w środku pola Zagłębia zrobiła się wyrwa - za wykartkowanego Jakuba Tosika wystąpił Łukasz Piątek. Od początku było widać te absencje.
Pogoń obudziła się w 20. minucie. Prawą stroną ruszył Miłosz Przybecki. Perfekcyjnie dośrodkował do Adama Frączczaka, którego uderzenie głową zatrzymał Konrad Forenc. Był to jedyny celny strzał przed przerwą. Frączczakowi należały się brawa, ale większe usłyszał Przybecki. W poniedziałek udowodnił, że jest słowny, ponieważ cały tydzień powtarzał trenerowi Michniewiczowi, że jest w formie. Pozostałym szczecinianom brakowało takiego zęba, jaki pokazywał Pędziwiatr na tle byłego klubu.
Miedziowi rewanżowali się po rzutach wolnych. Kilkakrotnie zakotłowało się pod bramką Dawida Kudły, a najwięcej zamieszania robili tam wysocy i skoczni Lubomir Guldan oraz Maciej Dąbrowski. Była jeszcze szansa na bezpośrednie uderzenie z rzutu wolnego w 37. minucie, ale Krzysztof Janus huknął ile sił w mur. I to wszystko przed przerwą. Mało, jak na oczekiwania wobec konfrontacji wicelidera z błyskotliwym beniaminkiem.
Po przerwie rezerwy powinni uruchomić przede wszystkim Akahoshi, Papadopulos, Zwoliński i Janus. Ten ostatni, skrzydłowy ściągnięty z Wisły Płock pobudził się odpowiednio i oddał dwa, niecelne uderzenia. Co na to Michal Papadopulos? Czech główkował celnie po centrze Dorde Cotry i zatrudnił bramkarza. Gwiazdy Pogoni nie odpowiadały aż do 62. minuty, kiedy strzał Takafumiego Akahoshiego został zablokowany w ostatnim momencie. Wszystkie te sytuacje nie były stuprocentowe, więc zaczęło coraz mocniej pachnieć remisem.
Zaklinać rzeczywistość próbował Adam Wosik - spiker Pogoni, który włączył piosenkę towarzyszącą fetowaniu gola. Czary zdały się na nic. Blisko gola w końcówce spotkania był Patryk Małecki. Jego miękkie uderzenie z linii pola karnego było ciut niecelne. W doliczonym czasie inny zmiennik - Arkadiusz Woźniak miał na nodze piłkę meczową, ale nadział się na Kudłę.
W końcu nadszedł ostatni gwizdek i ulga z dwóch powodów - Pogoń została niepokonana, a nędzny mecz dobiegł końca.
Pogoń Szczecin - KGHM Zagłębie Lubin 0:0
Składy:
Pogoń: Dawid Kudła - Sebastian Rudol (74' Takuya Murayama), Jarosław Fojut, Jakub Czerwiński, Mateusz Lewandowski - Mateusz Matras, Takafumi Akahoshi, Miłosz Przybecki (61' Patryk Małecki), Marcin Listkowski (52' Władimir Dwaliszwili), Adam Frączczak - Łukasz Zwoliński.
Zagłębie: Konrad Forenc - Aleksandar Todorovski, Lubomir Guldan, Maciej Dąbrowski, Dorde Cotra - Łukasz Piątek, Jarosław Kubicki - Krzysztof Janus, Adrian Rakowski (67' Jan Vlasko), Łukasz Janoszka (82' Arkadiusz Woźniak) - Michal Papadopulos (89' Krzysztof Piątek).
Żółte kartki: Lewandowski, Listkowski, Czerwiński, Murayama (Pogoń) oraz Ł. Piątek, Todorovski (KGHM Zagłębie).
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).
Widzów: 6214.
Sebastian Szczytkowski ze Szczecina
[event_poll=52815]
Jaka jest rola piłkarzy z Ekstraklasy w reprezentacji Polski?