Reprezentacja Węgier przez lata była potentatem europejskiego i światowego futbolu. W 1938 i 1954 roku zajęła drugie miejsca na mundialu, a w 1964 roku finiszowała na podium Euro. Ostatni raz Madziarzy na wielkim turnieju wystąpili w 1986 roku, a na udział w finałach mistrzostw Starego Kontynentu czekają już niemal 44 lata.
Zespół prowadzony obecnie przez Bernda Storcka kadrowo nie robi porażającego wrażenia. W składzie próżno szukać gwiazd czołowych lig europejskich. Mimo to Węgrzy nieźle wypadli w eliminacjach i w tabeli ustąpili tylko Irlandii Północnej oraz Rumunii, uzyskując 17 punktów.
Węgrzy objęli prowadzenie w klasyfikacji najlepszych drużyn z trzecich lokat i zagrażały im tylko Ukraina oraz Turcja. Nasi wschodni sąsiedzi zmarnowali szansę w poniedziałek, przegrywając 0:1 z Hiszpanią. Co musi się stać, by kadra Fatiha Terima wyprzedziła Tamasa Kadara, Richarda Guzmicsa, Gergo Lovrencsicsa, Nemanję Nikolicia i spółkę?
Turcy potrzebują zwycięstwa nad Islandią przy równoczesnym triumfie Kazachstanu nad Łotwą. Drugi warunek jest niezbędny, ponieważ przy tworzeniu zestawienia nie liczą się wyniki meczów z najsłabszą drużyną w grupie. Łotwa w przypadku porażki spadnie na dno tabeli, a Turcja w pojedynkach z nią wywalczyła tylko 2 punkty, podczas gdy przeciwko Kazachom sięgnęła po 6 "oczek".
Trzeci zespół MŚ 2002 jest zdecydowanym faworytem pojedynku z Islandią, ale porażka Łotyszów na własnym terenie wydaje się mało realna. Węgrzy będą we wtorek z zaciekawieniem przyglądać się przebiegowi spotkań w Konyi oraz Rydze w nadziei, że przepustki do wielkiego turnieju po 30 latach sięgną bez konieczności rywalizowania w barażach.