Dwie asysty, a do tego gol z rzutu karnego - oto niedzielny dorobek 27-letniego piłkarza Cracovii. To właśnie Cetnarski, zanim minęła jeszcze minuta meczu podał do Bartosza Kapustki, a ten pokonał Macieja Gostomskiego. Potem było tylko lepiej. On sam na 26 podań, udanych miał 21. Z boiska zszedł po godzinie.
- Pokazaliśmy wszystko, co najlepsze - mówił po meczu.
Cetnarski rozgrywa na razie świetny sezon. Zdecydowanie odżył, gdy do Cracovii przyszedł Jacek Zieliński. I już nie chodzi tylko o liczby (4 gole, 4 asysty), ale generalnie o wpływ na grę drużyny. W końcu jest liderem w pełni tego słowa znaczeniu. Był kiedyś takim w Bełchatowie, był nawet bliski transferu do Anglii, a Franciszek Smuda powoływał go do reprezentacji Polski. Potem jednak przyszły poważne urazy, słabsza forma. Cetnarski trafił do Śląska, gdzie ściągnął do Orest Lenczyk. Został mistrzem Polski, ale nie był pierwszoplanową postacią. Odszedł, z Widzewem Łódź spadł z ligi.
Już w Cracovii przechodził najcięższe chwile w karierze. Jesienią ubiegłego roku zaatakowała go sepsa, piłkarz czuł się fatalnie, nie wiadomo było w ogóle czy i kiedy wróci do gry. Pokonał jednak chorobę, ale od początku roku Robert Podoliński na niego nie stawiał. Zrobił to wiosną Jacek Zieliński.
Trener, piłkarz, ale przede wszystkim drużyna świetnie na tym wychodzą.