Robert Kasperczyk: Wszystko było przeciwko nam

Sandecja Nowy Sącz złapała mocną zadyszkę. Drużyna od trzech spotkań nie potrafi wygrać i strefa spadkowa jest już bardzo blisko. Po meczu z MKS-em Kluczbork w zespole są minorowe nastroje.

Sądeccy piłkarze zagrali zdecydowanie poniżej oczekiwań i zeszli z boiska przy wyniku 1:2. Nad 16. miejscem w tabeli mają przewagę tylko jednego oczka. Trener biało-czarnych w pomeczowej wypowiedzi podkreślał problemy kadrowe swojego zespołu. - Praktycznie wszystko - nie tylko w tym meczu, ale przez cały tydzień - było przeciwko nam. Kontuzje Josefa Ctvrtnicka i Dawida Szufryna, pauza za kartki Kamila Słabego - to powoduje, że co tydzień sklejamy inną konfigurację formacji defensywnej. To niestety widać. Przepraszam kibiców w imieniu zawodników i sztabu szkoleniowego. Też czuję się zawiedziony niektórymi ogniwami naszej drużyny - powiedział Robert Kasperczyk.

Spotkanie 11. kolejki I ligi było okazją do debiutu. Od piątku zawodnikiem Pasów jest Ukrainiec Witalij Berezowskyj. - Pierwszy występ można uznać za udany. On długo nie grał dość długo w piłkę, ale jesteśmy w takiej sytuacji, że w piątek zgłosiliśmy go do rozgrywek, a w sobotę już grał i był jednym z lepszych zawodników na boisku - ocenił szkoleniowiec.

Sandecja w starciu z MKS-em Kluczbork po 31 minutach miała już wykorzystane dwie zmiany. Najpierw zszedł z boiska Bartłomiej Dudzic, a następnie Adrian Danek. - To zabrało mi pole manewru, jeśli chodzi o grę w drugiej połowie. Zaczyna nam brakować ludzi. Przemek Szarek wyjeżdża na kadrę U-20 i znów będzie trzeba kombinować, zmieniać skład w obronie. Sypie się też pierwsza linia. Kontuzja Bartka Dudzica wydaje się poważna. Może się okazać, że ma poważne naderwanie mięśnia dwugłowego. Fatalnie w mecz wszedł Adrian Danek. Na Arce Gdynia zagrał bardzo dobre zawody, a tu się spalił. Z jego strony padły obie bramki - kontynuował Kasperczyk.

Mocno dyskusyjne jest wystawianie na prawej obronie Adriana Danka, zawodnika o inklinacjach ofensywnych, bez większego doświadczenia jeśli chodzi o występy w defensywie. 21-letni zawodnik już w 31. minucie opuścił boisko. - W meczach u siebie szukamy ogniw, które oskrzydlą nam boki. Liczyłem, że Adrian na tyle już dojrzał, że sobie poradzi. Niestety rzeczywistość ligowa okazała się zbyt bolesna. Mogliśmy grać przykładowo Mateuszem Bartkowem, ale on też nie miał dobrej serii i zawalał bramki na wyjazdach. Przepraszam za wyrażenie, ale kleimy z tego, co mamy. Zmiana Adriana Danka była też podyktowana względami psychologicznymi. Nie chciałem go już dobijać, bo usłyszał też parę haseł z trybun i to na pewno mu nie pomogło - wyjaśnił trener Sandecji.

Komentarze (0)