To dopiero początek problemów Piszczka w Borussii Dortmund. W najbliższym czasie rozwiązać je może tylko szczęście

Problemy Łukasza Piszczka dopiero się zaczęły. Matthias Ginter wskoczył do składu i miejsca łatwo nie odda. Zwłaszcza, że teraz - by go wygryźć - Polak będzie musiał być dwa razy lepszy.

Ginter to kandydat na prawą obronię nie tylko w Borussii Dortmund, ale i reprezentacji Niemiec.

Niestety dla Piszczka, Thomas Tuchel znalazł mu rywala z bardzo wysokiej półki. Nikt nie spodziewał się, że młody Niemiec zagra akurat tam i akurat tak dobrze. Wcześniej Juergen Klopp korzystał z jego usług tylko na środku obrony oraz pozycji numer sześć. W takiej też roli działacze BVB sprowadzali utalentowanego zawodnika SC Freiburg za 10 milionów euro.

Zaskoczył wszystkich

Piszczek teraz wie, jak to jest być po tamtej stronie. Gdy przychodził do Dortmundu w 2010 roku, miał być jedynie rezerwowym. Patrick Owomoyela miał miejsce niepodważalne. Sezon wcześniej zaliczył 7 asyst i był to dla niego wystarczający powód, by sądzić, że Piszczek jest tylko rozwiązaniem tymczasowym. Ciąg dalszy historii już znamy. Od tego zdarzenia minęło 5 lat. Łukasz Piszczek zdążył już wskoczyć na europejski top, zdobyć uznanie międzynarodowego futbolowego establishmentu jako jeden z najlepszych bocznych obrońców ostatnich lat.

Z imprezy wyszedł trochę "po angielsku". Spokojnie, po cichu, razem z kolegami z Borussii. Tyle, że ci postanowili na imprezę wrócić, już z nowym trenerem, ale Polaka ze sobą nie zabrali. Jego miejsce zajął Ginter. To już się raczej nie zmieni. Jest w formie, ma zaledwie 21 lat i gra w kadrze narodowej.

Podczas pierwszego sezonu w Borussii młody Niemiec zawodził na całej linii. Krytykowano go z każdej strony. Wydawało się, że Michael Zorc możliwie najszybciej znajdzie mu klub, w którym mógłby się rozwijać jako wypożyczony. Ewentualnie, przegoni go na cztery wiatry. Oby tylko za dużo nie stracić. Zainteresowane były Borussia Moenchengladbach oraz VfB Stuttgart. Na Signal Iduna Park dano jedno do zrozumienia, że zawodnik ten będzie bardzo potrzebny. Temat ucięto w zarodku: Ginter zostaje i koniec.

Na sytuację z jego odejściem patrzeć można dwojako. Tuchel już podczas pierwszej konferencji prasowej zapowiedział, że chciałby zobaczyć w treningu każdego. Widocznie u tego gracza zauważył ogromny potencjał, a teraz pomaga mu go wydobyć.

Z całkiem niezłym skutkiem zresztą. Dziś patrzymy na tego Gintera zupełnie inaczej. Jest wysoki - ma 190 cm wzrostu, ale dysponuje przy tym niezłą szybkością i całkiem dobrą techniką użytkową. "Drewniak" nie zaliczyłby dwóch goli i ośmiu asyst w dziesięciu spotkaniach. Do tego świetnie adaptuje się do nowych zadań. Ma ciąg na bramkę, ale pamięta też o bronieniu.

Wykorzystał czas

Młody Niemiec idealnie wykorzystał moment, w którym kontuzjowany był Łukasz Piszczek. Ciężko sądzić, by zamierzał oddać miejsce Polakowi. - To wielka niespodzianka. Jedna z największych obecnego sezonu. Borussia nie miała prawego obrońcy i to właściwie przypadek, że oglądamy tam Gintera. Ale on gra naprawdę dobrze i obecnie nie umiem sobie wyobrazić, by Łukasz Piszczek mógł wygryźć go ze składu - uważa dziennikarz "Bilda" Sebastian Karkos.

Kolejnym powodem, dla którego Piszczkowi może być ciężko jest reprezentacja Niemiec. - Ginter to poważny temat dla Joachima Loewa. Oczywiście Łukasz dostanie swój czas do grania, ale z pewnością nie będzie wychodził na boisko tak często jak Matthias - dodaje Karkos.

O miejsce w składzie naszego kadrowicza nie martwi się Andrzej Kobylański. - Nie da się tak szybko przekreślić tego, na co Łukasz sobie zapracował przez lata. Oczywiście sytuacja jest trudna, ale moim zdaniem do rozwiązania. Wystarczy, że Piszczek zagra kilka świetnych meczów i trener nie będzie mógł posadzić go na ławce rezerwowych. Najważniejsze, żeby znowu nie był kontuzjowany - mówi były piłkarz między innymi Hannoveru 96 czy Energie Cottbus.

Niestety, urazy ostatnio regularnie przytrafiają się Polakowi. Tylko w tym sezonie opuścił z tego powodu dwa na siedem spotkań ligowych. Wcześniej minęło go kolejno 10 i 12 meczów Bundesligi.

Dlatego też trudno dziwić się Tuchelowi, że szukał na miejsce Piszczka następcy. Od poprzedniego zgrupowania reprezentacji szkoleniowiec BVB wpuścił go jedynie w zremisowanym 1:1 meczu Ligi Europy przeciwko PAOK Saloniki. Ale akurat te rozgrywki Niemcy traktują z przymrużeniem oka.

Mateusz Karoń

Nikolić - piłkarz kompletny

Komentarze (2)
avatar
Paweł Wierzbicki
4.10.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Niech bierze przykład z Kuby i zmieni zimą klub, najważniejsze aby grał i bez kontuzji. 
avatar
Lekarz Medycyny
4.10.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Coz przyszedl nowy trener i wyrzuca polakow ot takie moje zdanie. Co prawda Lukasz ostatnio ma problemu ze zdrowiem wiec i forma niska.