Tadeusz Pawłowski: Zasłużyliśmy na remis

Śląsk Wrocław przegrał drugi mecz z rzędu w rozgrywkach Ekstraklasy. W piątek lepszy od WKS-u okazał się Piast Gliwice, który zwyciężył 2:1. Piłkarze Tadeusza Pawłowskiego na swoim koncie mają tylko dwanaście punktów.

Dokładnie połowę więcej punktów zgromadzili gliwiczanie. Dla Śląska początek tego sezonu nie jest udany. Takie nie było też spotkanie z Piastem. - Spotkały się dwa bardzo dobre zespoły. Myślę, że było to dobre widowisko. W pierwszej połowie mieliśmy parę bardzo dobrych sytuacji. Przy wykazaniu większego spokoju mogły się zakończyć bramką dla nas. Straciliśmy gola przed przerwą po stałym fragmencie gry. Druga połowa była zdecydowanie lepsza. Zaczęliśmy się uwalniać, mieć więcej miejsca. Dużo sił kosztowało nas wyrównanie. Po tym, kiedy już osiągnęliśmy przewagę, znowu pada bramka dla Piasta. Mój zespół wytrzymał bardzo dobrze trudy wtorkowego spotkania w Bielsku. Myślę, że zasłużyliśmy na remis - skomentował jednak Tadeusz Pawłowski.

- Wiedzieliśmy, że Piast ma bardzo dobrze wyszkolonych technicznie zawodników. To nie jest przypadek, że prowadzą w lidze. Spodziewałem się dobrego pojedynku z dwóch stron. Piast gra przeważnie lepiej w pierwszej połowie. Szkoda, że po wyrównaniu nie udało nam się przychylić szali na swoją korzyść, a po kontrze niepotrzebnie straciliśmy drugą bramkę - dodał.

Jedynego gola dla Śląska Wrocław strzelił Kamil Biliński. - Od początku mówiliśmy, że on musi grać inaczej niż dotychczas. Nie może tylko czekać na okazje. Bardzo się cieszę, że z meczu na mecz gra coraz lepiej. Strzelił bardzo ładną bramkę. Nie był perfekcyjnie przygotowany do sezonu. Ma duże rezerwy. Myślę, że będziemy mieli z niego dużo pociechy. Kamil jest nowym ogniwem. Na pewno innym niż Marco Paixao. Musimy jeszcze trochę poczekać - wyjaśniał szkoleniowiec.

Po meczu wiele pretensji było do Krzysztofa Danielewicza, który nic wielkiego na boisku nie pokazał. - Jako zespół graliśmy dobrze. Krzysiek Danielewicz powinien grać szybciej. Nie widzę tu żadnego problemu. Nie mamy innego zawodnika, który na tej pozycji mógłby zagrać lepiej niż Krzysiek. Musimy na spokojnie obejrzeć jeszcze raz mecz. Nie chcę na gorąco go oceniać. Zespół pokazał, że jest jednością, wierzy w dobry wynik. Nie załamał się po 0:1 do przerwy. Krzysiek nie jest wirtuozem piłki nożnej. Zagrał poprawnie - argumentował trener.

- Nam chodzi głównie o dobre rozegranie piłki od tyłu. W tym elemencie Hateley i Gecov są od niego lepsi. Widziałem potencjał w prostopadłych piłkach do przodu i na kontry, bo Piast gra trójką obrońców. Uważam, że w dużej mierze nam się to udawało - podkreślił.

Źródło artykułu: