Były gracz m.in. PGE GKS-u Bełchatów nie ukrywa dlaczego zgodził się na przenosiny do stolicy woj. świętokrzyskiego. - Przede wszystkim chcę grać. Miałem ciężki okres w Lechu spowodowany kontuzją, następnie nie mogłem liczyć na grę. Chcę dawać z siebie w Kielcach jak najwięcej, mam taki charakter, że gdzie się nie pojawię zawsze daję tyle ile mogę. Dawno nie rozegrałem meczu w Ekstraklasie, ale jestem mocno zmotywowany. Przez cały okresu jaki tutaj będę, zamierzam mocno pracować - zapewnia.
[tag=12080]
Maciej Wilusz[/tag] przebywa z nowymi kolegami od dwóch tygodni. - Korona robi na mnie duże wrażenie od pierwszego dnia kiedy tutaj trafiłem. Widać, że klub, drużyna tworzą zgraną ekipę. Każdy zawodnik mocno pracuje. Korona kojarzyła mi się z mocną pracą, nieustępliwością i rzeczywiście tak jest, co jest bardzo pozytywne. Jeżeli każdy ciągnie wózek w tą samą stronę, to łatwiej będzie nam pokazać swoje umiejętności na boisku.
Jego pojawienie się przy Ściegiennego ma na celu nie tylko załatanie dziury powstałej po odejściu Piotra Malarczyka, ale również - przynajmniej w teorii - powinno podnieść poziom prezentowany przez zespół Marcina Brosza. - Każdy chce się jak najlepiej przygotowywać do kolejnego spotkania. Dosyć szybko zrozumieliśmy się w obronie. Każdy z nas wie jakie ma zadania, więc tutaj nie powinno być żadnego problemu - uważa. Wilusz jest zupełnie innym typem środkowego obrońcy niż "Malar". Jedną z różnic jest sposób wprowadzania piłki. - Zawsze starałem się jako środkowy obrońca wychodzić podaniem, budować grę pozycyjną od tyłu - wyjaśnia.
Zmiany na tak newralgicznej pozycji często niosą za sobą dużą niewiadomą. Czy pochodzący z Wrocławia piłkarz nie obawia się na przykład o brak zgrania? - Od pierwszego treningu widać jak nowi koledzy się poruszają. Zagraliśmy też razem sparing z Cracovią. To też dużo daje. Każdy trening taktyczny, to jest coś co szybko zgrywa zespół. Znacznie większym problemem może się okazać brak rytmu meczowego. 26-latek po raz ostatni w Ekstraklasie wystąpił 27 września 2014 roku. Spotkanie z Lechią Gdańsk może więc być pierwszym po prawie rocznej przerwie. - Jeżeli wszyscy razem będziemy dobrze pracować, to raczej nie powinno być problemu. Jesteśmy wystarczająco dobrą drużyną, żeby się przeciwstawić Lechii.
Wilusz ma na swoim koncie cztery mecze w reprezentacji Polski. Chociaż obecnie nie ma szans na powołanie od Adama Nawałki, to nie zamierza porzucać marzeń o ponownym występie w Biało-Czerwonych barwach. - Oczywiście, że kadra ciągle jest w mojej głowie. To jest coś o czym marzy każdy zawodnik. To bardzo mocny bodziec, który zachęca do mocniejszej pracy. Doskonale wiem jak ciężka i długa droga przede mną - kończy.