Szybkie trzy kartki mocno ograniczyły Błękitnych

Porażka w Radomiu była czwartym z rzędu meczem bez zwycięstwa w wykonaniu drużyny ze Stargardu Szczecińskiego. Zdaniem Krzysztofa Kapuścińskiego, olbrzymi wpływ na wynik miał pierwszy kwadrans.

Choć Błękitni z animuszem rozpoczęli piątkowe spotkanie z Radomiakiem, to dość szybko, bo już po nieco ponad kwadransie, ich zapędy zostały storpedowane przez gospodarzy. Kapitalne podanie Mateusza Radeckiego na przepięknego gola zamienił Paweł Wolski. - Piękna bramka, strzał życia w samo okienko, można tylko gratulować - skomentował tamten moment Krzysztof Kapuściński.
[ad=rectangle]
Do wspomnianej wyżej chwili Błękitni nie odstawiali nogi i błyskawicznie aż trzech ich piłkarzy - Bartosz Flis, Tomasz Pustelnik i Maciej Kazimierowicz - obejrzało żółte kartki. - Od piętnastej minuty musieliśmy bardzo uważać, ponieważ do tego momentu dostaliśmy szybko aż trzy żółte kartki, w tym dwie w centralnych rejonach boiska. Nasza gra musiała być bardziej ostrożna. Zabrakło tej agresji w naszych późniejszych poczynaniach - podkreślił szkoleniowiec ekipy ze Stargardu Szczecińskiego.

Gospodarze coraz mocniej naciskali na rywali, co znalazło skutek w drugiej połowie. W 58. minucie Leandro Rossi podaniem w tempo obsłużył Krzysztofa Ropskiego, a ten bez problemu pokonał Marka Ufnala- Drugi gol był konsekwencją pierwszego. Cały czas dążyliśmy do tego, żeby zmienić wynik. Niestety nie udało się, przegraliśmy - przyznał opiekun rewelacji poprzedniego sezonu Pucharu Polski.

Błękitni nie mają zbyt wiele czasu na rozpamiętywanie porażki - już w środę rozegrają kolejny mecz. W ramach piątej kolejki podejmą Siarkę Tarnobrzeg. - Musimy teraz wracać do Stargardu i już w środę odkupić to, co straciliśmy w Radomiu - zapowiedział Kapuściński.

Źródło artykułu: