Szymon Mierzyński: Dwa tygodnie, trzy mecze i Chelsea już ma wielki problem

East News
East News

Dwa tygodnie i trzy spotkania wystarczyły, by z nastrojów bojowych Chelsea przeszła w minorowe. Sezon ledwo się zaczął, a Jose Mourinho już ma wielkie problemy.

Pierwszym sygnałem ostrzegawczym dla The Blues - choć jeszcze nie tak istotnym - była porażka w pojedynku o Tarczę Wspólnoty z Arsenalem. "The Special One" po raz pierwszy musiał uznać wyższość Arsene'a Wengera, a jego zespół stracił szansę na pierwsze trofeum w edycji 2015/2016.

Wtedy jednak Chelsea wypadła nieźle, a przegrała głównie dlatego, że zabrakło jej skuteczności. Tamto spotkanie można było uznać za zwyczajny falstart. Tydzień później - na inaugurację Premier League - zrobiło się już jednak niewesoło, bo nie dość, że londyńczycy znów nie zwyciężyli, to remis, który osiągnęli w domowym starciu ze Swansea City absolutnie nie był dla nich wynikiem krzywdzącym, bo Łabędzie nie odstawały w najmniejszym stopniu.
[ad=rectangle]
Tamto spotkanie uwidoczniło już poważne problemy The Blues. W bardzo słabej formie jest ostoja drużyny w ostatnich latach, Branislav Ivanović. Serb długo był jednym z najlepszych zawodników na swojej pozycji w Premier League, tymczasem w 1. kolejce kompletnie nie radził sobie z Jeffersonem Montero, a w hicie z Manchesterem City wielokrotnie oglądał plecy Raheema Sterlinga.

W tym drugim meczu beznadziejnie zagrali też stoperzy - Gary Cahill i John Terry. Sergio Aguero robił co chciał w polu karnym Chelsea, a znamienny jest fakt, że wynik otworzył dopiero po piątej czystej sytuacji, do której doszedł. Błędy kolegów nadspodziewanie skutecznie naprawiał Asmir Begović. Bośniak to aktualnie jeden z niewielu jasnych punktów w zespole ze Stamford Bridge.

Przy tak słabo grającej defensywie dobitnie uwidoczniły się też niedostatki The Blues w ataku. Dopóki londyńczycy nie tracili bramek, a do zwycięstw wystarczyło im np. strzelenie jednej, kłopotu nie było. Teraz jednak - gdy Chelsea dała sobie wbić pięć goli w dwóch spotkaniach - okazało się, że druga linia oraz atak nie są w stanie wykreować na tyle dużo sytuacji, by to nadrobić.

Londyńczycy wciąż są zbyt zależni od Edena Hazarda. Belg zresztą też nie osiągnął jeszcze formy, którą wcześniej zachwycał kibiców. Podobnie jest z Diego Costą, przy czym u niego dochodzi jeszcze irytująca maniera, jaką jest ciągłe szukanie fauli i czekanie na gwizdek. Reprezentant Hiszpanii nie jest ulubieńcem sędziów, ale częściowo trudno się temu dziwić, bo zamiast kontynuować grę, woli rozłożyć ręce i liczyć na przerwanie gry.

Jose Mourinho szuka optymalnych rozwiązań - zarówno w pomocy, jak i ataku, ale póki co nie wygląda to dla niego zbyt dobrze. Dużą ambicję przejawiają Ramires i Willian, którzy w każdym ze spotkań starają się być widoczni, jednak zwłaszcza w przypadku tego drugiego problemem wciąż pozostaje niska efektywność.

"The Special One" nie ma też wielkiej alternatywy na ławce. Juan Cuadrado zalicza gorsze wejście do Chelsea niż niegdyś Fernando Torres i póki co nie wnosi do zespołu nic. Symboliczne było zresztą jego dośrodkowanie z 73. minuty meczu z Manchesterem City, po którym Costa mógł tylko odprowadzić piłkę wzrokiem i wrócić do środkowej strefy.

Przy słabej formie całego zespołu może się także nie powieść misja odbudowania Radamel Falcao. Kolumbijczyk - tak jak większość jego kolegów - prezentuje futbol nieuporządkowany i mało produktywny. Być może więcej dałby Chelsea Loic Remy, ale Francuz nie cieszy się wielkim zaufaniem Jose Mourinho i wygląda na to, że będzie tylko trzecim napastnikiem. Taka hierarchia może dziwić, bo w zeszłym sezonie to ten piłkarz skutecznie wypełniał lukę po Coscie, gdy były snajper Atletico Madryt z różnych powodów opuścił kilka meczów.

W niedzielę Chelsea potwierdziła pozyskanie Abdula Rahmana Baby, ale biorąc pod uwagę fatalny początek sezonu (najgorszy dla londyńczyków w 23-letniej historii Premier League), kolejne transfery wydają się koniecznością. Niewykluczone, że włodarze ze Stamford Bridge jeszcze bardziej podbiją stawkę za Johna Stonesa i ostatecznie przekonają Everton do sprzedaży tego gracza. Nowy stoper to wręcz potrzeba chwili, bo ani Gary Cahill, ani John Terry nie gwarantują obecnie stworzenia monolitu w defensywie.

Bez wątpienia nadejdzie moment, w którym londyńczycy "odpalą", lecz Mourinho jak mało kto zdaje sobie sprawę, że to musi się stać szybko. Obrona tytułu z tylnego krzesła i ciągłe gonienie lidera to w angielskich warunkach niesamowicie trudne zadanie, zresztą w ubiegłym sezonie takie było położenie rywali Chelsea i ta sztuka nie udała się nikomu, co doskonale obrazuje dzisiejszą sytuację mistrza.

Komentarze (4)
avatar
Bubus88
17.08.2015
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
A ja dalej widze jedno. Gra cały czas opiera sie na Hazardzie. Wykluczajac go z gry nie ma innego kreatywnego zawodnika. Brakuje Środka pomocy. Oscar jako taki jeszcze sobie daje rade ale braku Czytaj całość
avatar
Pain Rikudo
17.08.2015
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Wielki Problem? Przeciez to jest poczatek sezonu i Mou mA jeszcze dobre dwa tygodnie na wzmocnienie ekipy i ulozenie skladu. Przede wszystkim potrzebny jest SO i mysle tu o Stones, ktory powini Czytaj całość
avatar
ZnawcaFootballu
17.08.2015
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
W tym momencie Chelsea zostaje z 3ma bocznymi obrońcami
a) nieopierzonym babą
b) Ivą bez formy
c) Azpiliquetą
Jeżeli Azpiego nie daj boże dopadnie jakaś kontuzja to będzie dramat większy niż te
Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści