Marek Ufnal z Błękitnych: Straciliśmy puchar, zyskamy więcej spokoju

Błękitni Stargard Szczeciński odpadli z Pucharu Polski. Ich pogromcą zostało KGHM Zagłębie Lubin. Niecodziennie mogą skupić się na jednym froncie.

Duże brawa otrzymali Błękitni Stargard Szczeciński po porażce 2:4 z Miedziowymi. Ponownie pokazali duże zaangażowanie, dwa razy wyszli na prowadzenie, ale wtorek należał do podopiecznych Piotra Stokowca. Po pierwsze goście zagrali lepiej niż poprawnie, a po drugie mieli jeden dzień więcej na regenerację po meczu ligowym, a przy żarze lejącym się z nieba miało to znaczenie.
[ad=rectangle]
- Do przerwy jeszcze nie brakowało nam energii, ale po przerwie tak. Pogoda nie sprzyjała i goście lepiej wytrzymali kondycyjnie. Widać, że Zagłębie wyszło zmobilizowane na drugą połowę, przycisnęło nas i przyniosło to skutek. Rywal był jednym z lepszych, z tych, których gościliśmy. Grał na jeden-dwa kontakty i udowodnił, że trener Stokowiec robi dobrą robotę w Lubinie - powiedział po porażce Marek Ufnal.

Ważną decyzją wspomnianego Stokowca było wprowadzenie na boisko Krzysztofa Janusa za jałowego Adriana Błąda. Sprowadzony z Wisły Płock skrzydłowy dwukrotnie pokarał Ufnala strzałami z dystansu w narożnik bramki. Te trafienia okazały się decydujące dla wyniku i sprawy awansu.

Marek Ufnal strzeże bramki Błękitnych Stargard od wielu lat
Marek Ufnal strzeże bramki Błękitnych Stargard od wielu lat

- Przy pierwszym strzale był rykoszet. Jeden z naszych dostał po bucie i myślałem, że piłka będzie autowa. Uczulaliśmy się na zejścia Janusa i strzały z dystansu, a tu dwa takie gole. Szkoda, prowadziliśmy, ale następnie nie ustrzegliśmy się błędu. Inna sprawa, że Zagłębie pokazało jakość, doświadczenie. Na pewno rywale nie zlekceważyli nas, wystawili mocny skład i pozostało życzyć im powodzenia w dalszej drodze.

Błękitni przez większą część poprzedniego sezonu grali i w II lidze i w Pucharze Polski. Także na progu następnego musieli umiejętnie gospodarować siłami. Odbiło się to już raz na walce o awans. To nowa sytuacja, że mogą koncentrować się na jednym froncie i za każdym razem zagrać najmocniejszym składem.

- Trener będzie mieć mniejszy ból głowy. W weekend pojechaliśmy do Brzeska bez trzech zawodników, a następne trio zostało na ławce. Szkoda pucharu, ale będzie spokojniej i oby w tym spokoju dobrze nam się punktowało. Życie pokazało, że nie da się grać na dwóch frontach na wysokim poziomie. Lech, Legia miewają z tym problem, a co dopiero II-ligowiec. Zaczynamy meczem z Nadwiślanem Góra i mam nadzieję, że zregenerujemy się i wygramy ku pokrzepieniu serc - zakończył bramkarz.

Źródło artykułu: