Na pierwszy strzał w światło swojej bramki Cierzniak czekał aż do 18. minuty, ale w dobrym stylu obronił uderzenie Kaspera Hamalainena z narożnika pola karnego. Chwilę później w nieprawdopodobnych okolicznościach zatrzymał piłkę po strzale Marcina Kamińskiego z siedmiu metrów. W II połowie obronił dwa kolejne groźne uderzenia Hamalainena i wyszedł obronną ręką z sytuacji sam na sam z Barrym Douglasem. W sumie lechici zatrudnili go na linii siedem razy, ale 32-latek spisał się bez zarzutu, zamykając swoją bramkę przed mistrzami Polski.
[ad=rectangle]
- Mieliśmy inicjatywę i mieliśmy swoje sytuacje, ale Wisła potrafiła się wybronić. Brawa dla Radka Cierzniaka, który miał bardzo dobry dzień. Rzucaliśmy coraz większe siły do ataku, ale nie przyniosło to efektu - mówił po spotkaniu trener Lecha Maciej Skorża.
Także Kazimierz Moskal chwalił swojego podopiecznego, choć zwykł unikać indywidualnych ocen: - To, co zrobił Radek, zasługuje na słowa uznania. To były ważne momenty, dzięki którym zachowaliśmy czyste konto i mogliśmy zwyciężyć.
Sam Cierzniak też jest zadowolony z tego, że zachował czyste konto, ale bagatelizuje swój wkład w triumf Białej Gwiazdy: - Trzeba zwrócić uwagę na to, że wszystkie te strzały były w moim zasięgu. Czasem można być w świetnej dyspozycji, ale piłka leci troszkę dalej i jest nie do obrony, a wszystkie strzały Lecha były w moim zasięgu.
- Najważniejsze po tym meczu jest to, że praca została dobrze wykonana. Bardzo potrzebowaliśmy tego zwycięstwa i cieszymy się z pokonania mistrza Polski, ale od niedzieli skupiamy się już na kolejnym rywali, bo kalendarz mamy bardzo ciężki - mówi bramkarz Wisły, którą czeka teraz starcie z Legią Warszawa.
Dla Cierzniaka występ przeciwko Lechowi był dopiero trzecim w barwach Wisły, a drugim przed własną publicznością, ale kibice Białej Gwiazdy szybko docenili golkipera i po spotkaniu z Kolejorzem skandowali jego nazwisko. Dla Cierzniaka to ważna chwila - w końcu przyszedł na Reymonta 22 jako były gracz Pasów i od pierwszego dnia w klubie dbał o to, by przekonać do siebie fanów 13-krotnych mistrzów Polski.
- Jestem zawodowym piłkarzem i wszędzie daję z siebie wszystko. Jestem przygotowany na to, że kibice mogą mi to wypominać. Wiem, że dla kibiców to może być trudna sprawa, ale wszędzie daję z siebie wszystko i swoją chcę przekonać wszystkich do siebie - mówił po podpisaniu kontraktu z Wisłą, a śpiewy po zwycięstwie z Lechem sprawiły mu przyjemność: - Przychodziłem do Wisły, żeby zastąpić dwóch kontuzjowanych kolegów i mówiłem od początku, że zrobię wszystko, żeby ich godnie zastąpić. To przyjemne, że kibice tak reagują, ale to dopiero pierwszy dobry mecz, pierwsze zwycięstwo.