Krakowianie czekali na ligowe zwycięstwo już od 31. kolejki minionego sezonu, gdy pokonali przed własną publicznością Górnika Zabrze (4:1). Osiem kolejnych spotkań Wisły to trzy remisy i pięć porażek. Dla Lecha to natomiast już druga porażka w dopiero co rozpoczętym sezonie: mistrzowie Polski przegrali na inaugurację z Pogonią Szczecin (1:2), by w drugiej serii pokonać Lechię Gdańsk (2:1). To równocześnie druga z rzędu porażka ekipy Macieja Skorży - w środę Kolejorz uległ w III rundzie el. Ligi Mistrzów FC Basel 1:3.
[ad=rectangle]
Trener Wisły Kazimierz Moskal dokonał trzech zmian w wyjściowej "11" względem ostatniego meczu z Cracovią. Ze składu wypadli kontuzjowany Maciej Sadlok oraz Denis Popović i Tomasz Cywka, a w ich miejsca wskoczyli Łukasz Burliga, Rafael Crivellaro i Donald Guerrier, którego brakowało w dwóch pierwszych kolejkach ze względu na udział w Złotym Pucharze CONCACAF 2015. Tymczasem Maciej Skorża sięgnął po najmocniejszy w tej chwili skład, nie bacząc na to, że jego zespół w środę zagra rewanżowy mecz III rundy el. Ligi Mistrzów z FC Basel.
- Gramy u siebie i będziemy chcieli dyktować warunki gry. Chcemy, żeby Lech poczuł to, że Wisła to nadal marka i chce się dalej liczyć w lidze. Mecz z Lechem to najlepszy moment na pokazanie się z dobrej strony - mówił przed spotkaniem opiekun Białej Gwiazdy, a jego słowa znalazły odzwierciedlenie w tym, co działo się na boisku. Wisła od pierwszego gwizdka rzuciła się na mistrza Polski i już po siedmiu minutach prowadziła 1:0, choć w sytuacji, po której piłka znalazła się w siatce Kolejorza, krakowianom dopisało szczęście. Arkadiusz Głowacki dośrodkował piłkę w pole karne Lecha, gdzie Paweł Brożek zgrał ją głową za plecy Tamasa Kadara do Rafała Boguskiego. Strzał "Bogusia" obronił Jasmin Burić, ale futbolówka odbiła się od wiślaka, trafiła w nogi Kadara, by znów odbić się od Boguskiego i wpaść do bramki gości.
Wiślacy poszli za ciosem i w 10. minucie Crivellaro prostopadłym podaniem uruchomił Guerriera, ale Burić wyszedł obronna ręką z pojedynku z Haitańczykiem. Powrót Guerriera musiał ucieszyć trenera Moskala, który od początku sezonu powtarzał, że potrzebuje na skrzydle żwawego zawodnika, który będzie potrafił wyjść do penetrującego podania i który będzie wygrywał pojedynki jeden na jeden na skrzydle, a oba te manewry 26-latek ma opanowane w bardzo dobrym stopniu.
Mistrzowie Polski pierwszy raz zagrozili Wiśle dopiero w 18. minucie, gdy Kasper Hamalainen uderzył z narożnika pola karnego w kierunku dalszego rogu bramki Białej Gwiazdy, ale Radosławowi Cierzniakowi się zbić piłkę na rzut rożny, czym dał znak, że o jego kapitulację w tym meczu będzie bardzo ciężko.
Kilkadziesiąt sekund Wisła powinna prowadzić już 2:0. Crivellaro zainicjował kontratak, który wyprowadzili Brożek i Boguski, ale gdy "Brozio" znalazł się już w sytuacji strzeleckiej, jego próbę zablokował niezmordowany Karol Linetty. W 20. minucie na wysokości zadania znów stanął Cierzniak. Po centrze Barry'ego Douglasa z rzutu rożnego pozostawiony bez krycia Marcin Kamiński uderzył na bramkę Wisły z ośmiu metrów, ale golkiper gospodarzy zdołał skutecznie interweniować.
Piłkarze obu drużyn zaczęli spotkanie z wysokiego C i choć do końca I połowy gra toczyła się na naprawdę wysokich obrotach, to i Burić, i Cierzniak przed przerwą w opałach już nie byli. Lech miał olbrzymie problemy z uporaniem się z wysokim pressingiem stosowanym przez Białą Gwiazdę, a w długo budowanych przez gospodarzy atakach brakowało kropki nad "i".
Po zmianie stron jako pierwszy do ataku ruszył Lech i w pierwszym kwadransie Cierzniak dwukrotnie uratował Wisłę w beznadziejnych sytuacjach. W 56. minucie w świetnym stylu obronił uderzenie Hamalainena z 13 metrów, a kilkadziesiąt sekund później wyszedł obronną ręką z pojedynku sam na sam z Douglasem. Gospodarze odpowiedzieli w 60. minucie, gdy Boguski zagrał w pole karne Lecha do Guerriera, który wkręcił w murawę Kebbę Ceesay'a, ale z ostrego kąta uderzył tylko w boczną siatkę bramki Buricia.
W ostatnim kwadransie Wisła ograniczyła się do obrony jednobramkowego prowadzenia i wyprowadzania kontrataków, a napór Kolejorza rósł z każdą minutą, ale swoją bramkę na klucz przed lechitami zamknął Cierzniak. W 80. minucie golkiper Białej Gwiazdy doprowadził gości do czarnej rozpaczy, w świetnym stylu broniąc "główkę" Hamalainena, o przepuszczenie której nikt nie miałby do niego pretensji.
Cierzniak podał kolegom z pola tlen, a w 93. minucie Boguski postawił na wygranej w prestiżowym meczu, gdy po podaniu Guerriera stanął oko w oko z Buriciem i pewnym strzałem umieścił piłkę w bramce Lecha.
Wisła Kraków - Lech Poznań 2:0 (1:0)
1:0 - Boguski 7'
2:0 - Boguski 90+3'
Składy:
Wisła: Radosław Cierzniak 9 - Boban Jović 7, Arkadiusz Głowacki 8, Richard Guzmics 8, Łukasz Burliga 7 - Alan Uryga 6 (89' Tomasz Cywka), Krzysztof Mączyński 7 - Rafał Boguski 9, Rafael Crivellaro 6 (76' Denis Popović), Donald Guerrier 7 - Paweł Brożek 5 (76' Maciej Jankowski).
Lech: Jasmin Burić 6 - Kebba Ceesay 5, Marcin Kamiński 6, Tamas Kadar 5, Barry Douglas 5 - Karol Linetty 6 (65' Marcin Robak), Łukasz Trałka 5 - Szymon Pawłowski 6, Kasper Hamalainen 6, Gergo Lovrencsics 6 (72' Dariusz Formella) - Denis Thomalla 4 (46' Darko Jevtić 5).
Żółte kartki: Boguski (Wisła) oraz Jevtić, Trałka (Lech).
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 13 623.
[event_poll=52746]