To pierwsza ligowa wygrana Białej Gwiazdy od 9 maja i spotkania 31. kolejki minionego sezonu z Górnikiem Zabrze (4:1). W ośmiu kolejnych spotkaniach krakowianie zdobyli tylko trzy punkty, trzy gry remisując, a w pięciu ponosząc porażki. Zwycięstwo z mistrzem Polski zapewnił Wiśle Rafał Boguski, który ustrzelił dublet, ale dużą rolę odegrał też Radosław Cierzniak, który zamknął dla lechitów swoją bramkę.
[ad=rectangle]
- Cieszy zwycięstwo - zawsze jest przyjemnie wygrać. Były momenty, z których można było być zadowolonym, ale też dopisało nam szczęście, że w sytuacjach, które stworzył sobie Lech, nie padła bramka - mówi trener Moskal, dodając: - Wraca stare, czyli emocje do samego końca, choć teraz to były emocje z happy endem dla nas. Bardzo mocno dziękuję zawodnikom za to, co pokazali w tym meczu.
- Trzeba powiedzieć ciepłe zdania o Radku Cierzniaku i o Rafale Boguskim, choć ja nie chcę wystawiać indywidualnych laurek. Jednak to, co zrobił Radek, zasługuje na słowa uznania. To były ważne momenty, dzięki którym zachowaliśmy czyste konto - podkreśla Moskal.
Wisła objęła prowadzenie w 7. minucie, a drugą bramkę zdobyła już w doliczonym czasie gry II połowy. To nowość w grze Białej Gwiazdy, która za kadencji Moskala raczej zwykła tracić prowadzenie i punkty w ostatnich sekundach, niż wydzierać rywalowi punkty z gardła. Krakowianie gubili tak "oczka" w meczach z Legią Warszawa, Jagiellonią Białystok (dwukrotnie) czy Pogonią Szczecin, a prowadzenie tracili też choćby w dwóch pierwszych spotkaniach bieżącego sezonu z Górnikiem Zabrze (1:1) i Cracovią (1:1).
- Emocje były do samego końca i ważne, że to my strzeliliśmy na 2:0. Ciągnęła się za nami seria bramek traconych w doliczonym czasie gry. Kto wie, jakby to wyglądało w poprzednim sezonie, gdybyśmy wtedy potrafili uniknąć straty takich bramek - zastanawia się Moskal.