Mistrzowie świata pokonali Gibraltar na wyjeździe 7:0, a sam przebieg rywalizacji nie miał wielkiej historii. Reprezentacja Niemiec wygrała przekonująco i w lepszym stylu niż w listopadzie 2014 roku w Norymberdze (choć w I połowie rozczarowywała), kiedy męczyła się z europejskim kopciuszkiem i zwyciężyła tylko 4:0.
[ad=rectangle]
Prasa zza naszej zachodniej granicy po końcowym gwizdku więcej uwagi niż wydarzeniom boiskowym poświęciła bardzo oryginalnemu zachowaniu Joachima Loewa. Selekcjoner po czwartej bramce zaczął piłować sobie paznokcie, siedząc na ławce tuż obok asystentów Thomasa Schneidera i Andreasa Koepke. - To nie był przejaw lekceważenia przeciwnika. Po prostu paznokcie były zniszczone - przyznał po meczu "Jogi", który w minionych latach został zapamiętany z... dłubania w nosie.
[i]
- W przerwie musiałem trochę pobudzić zawodników, ponieważ marnowali zbyt wiele dogodnych sytuacji. Nasza postawa w ofensywie zbliżała się do arogancji. Po zmianie stron byliśmy już bardziej skoncentrowani i konsekwentni[/i] - podsumował Loew i zapewnił, że jesienią jego drużyna zdobędzie punkty niezbędne do zapewnienia sobie awansu do Euro 2016. - Nie gramy tak dobrze i tak pewnie jak w minionych latach, zdajemy sobie z tego sprawę. Mamy jednak ogromny potencjał i wrócimy na właściwe tory - dodał.
Uwadze dziennikarzy nie uszedł także zmarnowany przez Bastiana Schweinsteigera rzut karny przy bezbramkowym remisie. - To nie było dobre wykonanie - ocenił trener, a kapitan przyznał: - Będę zadowolony, gdy Thomas Mueller wróci i znów będzie uderzał z 11 metrów.
Odnotujmy, że Niemcy wyżej pod wodzą Loewa wygrali tylko w 2006 roku tuż po przejęciu przez selekcjonera schedy po Juergenie Klinsmannie - 13:0 z San Marino. Później nie zwyciężali różnicą aż siedmiu goli, a sześć goli przewagi uzyskali trzykrotnie: 6:0 z San Marino i Liechtensteinem oraz 7:1 z Brazylią.