Średnio 2,4 gola padało w meczach, które udało się rozegrać. Nie udało się ośmiu. Sześć walkowerów oddała zdegradowana Flota Świnoujście, a pozostałe Widzew Łódź, który w końcówce sezonu nie raczył pojechać do Lubina. Swojej sytuacji nie zmienił, natomiast KGHM Zagłębiu przyszło świętować awans przy okazji nie rozegranego spotkania.
[ad=rectangle]
Miedziowi byli bohaterami jednego z najpewniejszych awansów ostatnich lat. Pierwsze miejsce, najwięcej zdobytych i najmniej straconych goli. Jeszcze jesienią potykali się, ale po zimowych przygotowaniach nie przegrali nawet raz. W międzyczasie zanotowali serię dziewięciu kolejek, w których zagrali na zero z tyłu. Nie ma nad czym dyskutować - KGHM Zagłębiu Lubin należał się awans. Kibice podczas ostatniego meczu prezentowali oprawę "I ligę puszczamy z dymem". Co dla nich istotne, ich pupile sprawiają ostatnio wrażenie zespołu, któremu się chce, choć ptasiego mleka nikt w Lubinie nie gwarantuje.
Awans najpewniejszy stał się udziałem KGHM Zagłębia, awans najgłośniejszy Termaliki Bruk-Bet Nieciecza, czyli drugiej ekipy grającej w pomarańczowych strojach. T-Mobile Ekstraklasa ma od następnego sezonu swoje TSG 1899 Hoffenheim. Choć to porównanie na wyrost, bo wspomniane miasteczko w Niemczech na ponad 3 tysiące mieszkańców, a wieś pod Tarnowem około 700. Architektami sukcesu zostali mecenasi klubu Danuta i Krzysztof Witkowscy, a także kolekcjoner awansów Piotr Mandrysz. Trener wprowadził w szatni spokój, którego brakowało pod batutą poprzedników.
Termalica rozpoczęła błyskotliwie sezon, z czasem zaczęła gubić punkty. Szczególnie alarmująco zrobiło się na początku wiosny, po porażkach w Byczynie i Jaworznie. Karta odwróciła się na korzyść niecieczan po wygraniu pojedynku z Wisłą Płock. Właśnie Nafciarze to ten z trzech "chartów", który po zakończeniu gonitwy po awans jest przegrany. Stracili parę na finiszu i zostają na drugim szczeblu rozgrywek. Klasowa obrona nie wystarczyła do sukcesu. Już widać, że Wisłę czekają przemeblowania w przodzie.
Przez cały sezon uparcie poszukiwano czwartego do brydża, ale tym razem nikt nie zasiadł do stołu, na którym leżał do zgarnięcia awans. Nieco zawiodła Olimpia Grudziądz. Nieco, bo czwarte miejsce w tabeli godne jest wyróżnienia, natomiast z drugiej strony strata biało-zielonych do czuba tabeli była gigantyczna. O takim środku pola jak Denis Popović - Rok Elsner mogła tylko pomarzyć Chojniczanka, Dolcan czy Stomil.
Kluby te miał natomiast Tomasza Mikołajczaka, Grzegorza Piesia i Wołodymyra Kowala. Swoim asom zawdzięczają miejsca 5-7. Chojniczanka nie uplasowała się nigdy wcześniej tak wysoko. W klubie lubią posługiwać się hasłem "skazani na lekceważenie", ale te czasy dobiegają końca. Chojniczanki nikt już lekceważyć nie powinien, szczególnie jeżeli utrzyma w składzie zwycięzcę klasyfikacji kanadyjskiej - Mikołajczaka.
Chapeau bas dla Stomilu Olsztyn. Sen z powiek osobom związanym z klubem spędzała sytuacja organizacyjna. Była zima, wycofał się sponsor, a kibice organizowali zbiórkę, by pomóc w bieżącym funkcjonowaniu zespołu. Wiosna wcale nie zaczęła się lepiej. Stomil nie wycofał się z rozgrywek, ale przeciągające się dyskusje o finansowaniu klubu nie dawały komfortu psychicznego. A jednak drużyna grała i notowała wybitne wyniki. Czeka ją przebudowa. Jako jedyna musi poważnie przemyśleć kadrę, w której pełno było graczy spoza Unii Europejskiej. A tak dłużej być nie może.
8. w tabeli GKS Katowice to przede wszystkim Grzegorz Goncerz. Król strzelców to jedyny zawodnik, który nie zawiódł oczekiwań. Jednostki można wyróżniać w Arce Gdynia i Miedzi Legnica. Podziwianie zagrań Marcusa Viniciusa da Silva czy Wojciecha Łobodzińskiego to z pewnością zajęcie przyjemne, ale nie zaspokajające ambicji kibiców. Znów koniec sezonu i znów ulga zamiast radości i nadzieje, że Miedzianka i Arka włączą się w końcu do walki o awans.
Słowo o beniaminkach, którzy mogą w komplecie utrzymać się. Misję do wykonania ma jeszcze Pogoń Siedlce, która w barażowym dwumeczu zagra z Rakowem Częstochowa. Najwyżej sklasyfikowane są Wigry Suwałki, następnie Chrobry Głogów z trenerem weteranem Ireneuszem Mamrotem, a na 13. szczęśliwym miejscu Drutex-Bytovia Bytów. Utrzymanie zapewnił Czarnym Wilkom chyba drugi po Piotrze Mandryszu wygrany szkoleniowiec Tomasz Kafarski.
Jednym radość, drugim rozczarowanie, a trzecim czarna rozpacz. Z ligą żegnają się GKS Tychy, Widzew Łódź i Flota Świnoujście. Wydawało się, że duet Tomasz Hajto - Marcin Adamski ma wiele, by spokojnie utrzymać tyszan w przeddzień otwarcia nowoczesnego stadionu. Wydawało się. Plaga kontuzji, nieumiejętne zarządzanie zespołem to wierzchołek problemów, które doprowadziły do bolesnego spadku Trójkolorowych.
Legendarny Widzew osuwa się coraz niżej. Najlepszy klub z Łodzi zagra w następnym sezonie najwyżej w II lidze. Poważnego futbolu nie ma i nie będzie w Świnoujściu. Sportowo Flota nie spadła, ale musiała wycofać się z rozgrywek nie mając pieniędzy na cokolwiek. Anty-piłkarskie władze miasta, nieudolni działacze i zmieniający zdanie jak chorągiewki na wietrze sponsorzy. Tylko kibiców i piłkarzy szkoda. Ci ostatni wnosili na zaplecze T-Mobile Ekstraklasy jakość i podnosili, a nie obniżali poziom. Sport jednak przegrał.