Po objęciu prowadzenia obrona Kolejorza zaczęła popełniać proste błędy i została bezlitośnie wypunktowana. Najpierw dwa trafienia zaliczył Patryk Tuszyński, a później fenomenalnym strzałem z rzutu wolnego wynik na 1:3 ustalił Maciej Gajos. - Już po bramce wyrównującej Jaga poczuła się pewnie, zaczęła grać bardzo dobrze i wykorzystała wszystkie nasze słabości - przyznał Jasmin Burić.
Przy rzucie wolnym Bośniak nawet nie podjął interwencji. - Znajdowałem się przy narożniku, za który odpowiadałem. Ustawiłem czterech naszych zawodników w murze, ale rywale dołożyli dwóch swoich. Dlatego w ogóle nie widziałem piłki. Zobaczyłem ją dopiero w momencie, gdy przelatywała nad murem, a to było zdecydowanie za późno - zanalizował.
[ad=rectangle]
Dlaczego ekipa Macieja Skorży zagrała tak źle w momencie, gdy objęła prowadzenie i teoretycznie powinna się poczuć pewniej? - Nie zadowalaliśmy się wynikiem 1:0 i nikt nie zakładał, że jest już po meczu. Zdawaliśmy sobie sprawę, że Jaga jest mocna w grze z kontry i to było widać przy bramce na 1:1, gdy straciliśmy piłkę w środkowej strefie. Trudno mi było obronić strzał Patryka Tuszyńskiego, bo piłka przeleciała między nogami Marcina Kamińskiego. Nie możemy jednak szukać winowajców porażki. To nie jest odpowiedni czas na takie rzeczy - zaznaczył.
Czy Burić obawia się utraty miejsca w składzie? - Ja nie zamierzam o tym rozmyślać. W sztabie jest kilku trenerów, oni zrobią analizę i podejmą właściwą decyzję - uciął.