Czesław Michniewicz: Nie ma wytłumaczenia dla naszej postawy

Pogoń Szczecin przegrała trzeci mecz z rzędu i zajmuje ósme miejsce w tabeli T-Mobile Ekstraklasy. Grający wcześniej bardzo dobrze pod wodzą Czesława Michniewicza Portowcy złapali wyraźną zadyszkę.

- Gratuluję Górnikowi, bo po tej wygranej zabrzanie mogą patrzeć w kierunku czołowych miejsc. Nam ta sztuka się nie udała. Przegraliśmy drugi mecz w grupie mistrzowskiej i zajmujemy ósme miejsce - ocenia Czesław Michniewicz, trener Pogoni Szczecin.

Przebieg meczu nie zaskoczył szkoleniowca Dumy Pomorza. - Spodziewaliśmy się, że pierwsze minuty gry będą należeć do Górnika. Rywale zaczęli agresywnie i wysoko. My jednak dobrze się broniliśmy i przetrwaliśmy to wszystko. Kiedy potem mecz się wyrównał, wydawało się, że to my jesteśmy bliżsi zdobycia bramki. Piłka wpadła jednak do naszej siatki, a bramkę straciliśmy z kontrataku, co na wyjeździe nie powinno nam się przytrafić - przyznaje opiekun szczecinian.
[ad=rectangle]
Michniewicz był pod dużym wrażeniem najlepszego zawodnika Górnika Zabrze w tym meczu Romana Gergela. Słowak zdobył bramkę i zaliczył asystę. - Przeprowadził on świetną kontrę. Przebiegł z piłką praktycznie przez całe boisko, zwiódł obrońcę i trafił do bramki. To naprawdę dobry zawodnik, bardzo mi się jego gra podoba. Martwi mnie jednak to, że w kolejnym meczu zostawiamy zawodnikowi rywala zbyt wiele miejsca, co kończy się utratą bramki - analizuje doświadczony szkoleniowiec.

Czesław Michniewicz nie ma ostatnimi czasy powodów do zadowolenia
Czesław Michniewicz nie ma ostatnimi czasy powodów do zadowolenia

- Nie ma usprawiedliwienia dla naszych ostatnich wyników. Żadnym tłumaczeniem nie jest to, że awansowaliśmy do grupy mistrzowskiej i jesteśmy pewni utrzymania, więc sezon się dla nas skończył. Pracujemy po to, by robić postępy. A u nas ostatnio postępów tej ciężkiej pracy nie widać - irytuje się trener Portowców.

O przełamanie Pogoń powalczy w kolejnej wyjazdowej batalii z Wisłą Kraków. - Przed nami kolejny bardzo ciężki mecz. Zostajemy prawie na miejscu i będziemy tutaj lizać rany po porażce. Żałuję, że w taki sposób zagraliśmy tę drugą połowę, bo mogliśmy zdobyć chociaż punkt. Nie byłby on dla nas zbawieniem, ale chociaż przerwalibyśmy serię porażek. Tymczasem w meczach z Legią, Lechią i Górnikiem, gdzie do przerwy mieliśmy punkty na koncie, kończyliśmy mecz na tarczy. I to mnie martwi - puentuje Michniewicz.

Źródło artykułu: