Premier League: Sensacja na Goodison Park! Everton wypunktował Czerwone Diabły!

East News
East News

W pierwszym niedzielnym meczu 34. kolejki Premier League Everton niespodziewanie pokonał Manchester United aż 3:0 (2:0). Goście zapłacili wysoką cenę za nieskuteczność i chaos w obronie.

Dobrze dysponowani w ostatnich tygodniach gracze Manchesteru United przystępowali do meczu na Goodison Park w roli zdecydowanego faworyta, licząc na łatwe zwycięstwo i wskoczenie na drugą pozycję w lidze. Boiskowa rzeczywistość bardzo szybko okazała się jednak niezwykle skomplikowana, ponieważ już w 5. minucie przyjezdni musieli gonić wynik. Dynamiczny kontratak Evertonu został zakończony przez Jamesa McCarthy'ego.
[ad=rectangle]

Czerwone Diabły już po 120 sekundach mogły doprowadzić do remisu, ale w dogodnej sytuacji przestrzelił Marouane Fellaini. Na kolejną godną odnotowania okazję ekipie z Manchesteru przyszło czekać do 20. minuty. Świetnym dośrodkowaniem popisał się wówczas Juan Mata, lecz strzał Chrisa Smallinga nie zaskoczył Tima Howarda. Podopieczni Louisa van Gaala mieli wyraźną przewagę optyczną i często gościli w polu karnym The Toffees. W najważniejszych momentach akcji brakowało im jednak elementu zaskoczenia i skuteczności.

Na brak wykończenia nie mogli za to narzekać gospodarze, którzy w 35. minucie ponownie trafili do siatki. Wtedy też trzeci rzut rożny z rzędu na ładną bramkę po strzale głową zamienił John Stones. Zawodnicy Evertonu swoją konsekwencją w realizowaniu taktyki mogli robić wrażenie i jak najbardziej zasłużenie prowadził po pierwszej połowie.

Tuż po zmianie stron bliski wpisania się na listę strzelców był Wayne Rooney. Reprezentant Anglii będąc w trudnej pozycji uderzył w dobrze ustawionego Howarda. Mimo uciekających minut i przeprowadzonych zmian Manchester nie potrafił udokumentować swojej dominacji w posiadaniu piłki. Ekipa z Liverpoolu broniła się bardzo mądrze - momentami również ofiarnie - wychodząc od czasu do czasu z obiecującą kontrą.

Tak też było w 74. minucie, kiedy w sytuacji sam na sam z De Geą - po znakomitym podaniu Rossa Barkleya - znalazł się, wprowadzony na plac gry kilka chwil wcześniej, Kevin Mirallas. Belg zachował zimną krew i pewnym strzałem ustalił wynik na 3:0. 27-latek w 85. minucie mógł jeszcze raz zaskoczyć de Geę, ale ten w efektownym stylu obronił jego próbę z dystansu. Ostatecznie MU musiał uznać wyższość niżej notowanego rywala, tym samym doznając drugiej porażki z rzędu.

Everton - Manchester United 3:0 (2:0)
1:0 - James McCarthy 5'
2:0 - John Stones 35'
3:0 - Kevin Mirallas 74'

Składy:

Everton: Tim Howard - Seamus Coleman, John Stones, Phil Jagielka, Leighton Baines - James McCarthy, Gareth Barry, Aaron Lennon, Ross Barkley (88' Steven Naismith), Leon Osman (68' Kevin Mirallas) - Romelu Lukaku (87' Arouna Kone).

Manchester United: David de Gea - Antonio Valencia, Chris Smalling, Paddy McNair, Luke Shaw - Daley Blind, Juan Mata (64' Angel di Maria), Ander Herrera, Marouane Fellaini (46' Radamel Falcao), Ashley Young - Wayne Rooney (88' Robin van Persie).

Żółte kartki: Marouane Fellaini, Luke Shaw (United).

Sędzia: Andre Marriner.

Komentarze (10)
avatar
GEORGE BEST
26.04.2015
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Sam nie wiem co mam myśleć niby już szło powolutku dobrze aż tu nagle bęc.
Środek pola i obrona tragedia .Ostatnimi czasy bardzo dobre występy Maty pokazują dlaczego Chelsea go oddala facet nie
Czytaj całość
kasyx
26.04.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Sensacja? Chyba nie, przynajmniej nie dla mnie. Everton zagrał dobre spotkanie i trzeci raz z rzędu, pokonał Manchester. 
Seb Glamour
26.04.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
No niestety posiadaniem piłki meczu się nie wygrywa...wypisz wymaluj spotkanie z Chelsea. 
avatar
ogi30
26.04.2015
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
A co to się stało ;D?! Kto by pomyślał,że MU wtopi z Evertonem! Z Evertonem który w tym sezonie gra poniżej oczekiwań. Tak słabo MU zagrało czy to Everton miał ''dzień konia''. Teraz tylko dobr Czytaj całość
avatar
Apator Fan-RSKZ
26.04.2015
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Jak widać United daleko jeszcze brakuje do poziomu gry i wyników z czasów Fergiego.Jest pewien postęp,ale ciągle bez szału.Strasznie szkoda,że tak Liverpool sfrajerzył w ostatnich tygodniach , Czytaj całość