Marcin Pietrowski: Cała drużyna zagrała poniżej swojego poziomu

Lechia Gdańsk poniosła wysoką porażkę we Wrocławiu ze Śląskiem. Spotkania do udanego nie zaliczy zwłaszcza Marcin Pietrowski, po faulu którego sędzia odgwizdał rzut karny dla WKS-u.

3:0 wygrał Śląsk Wrocław z Lechią Gdańsk. To wynik o tyle zaskakujący, że zawodnicy WKS-u do tej potyczki podchodzili z serią dziesięciu kolejnych meczów bez zwycięstwa. Lechiści byli natomiast na fali.
[ad=rectangle]

- Trener nas uczulał, że Śląsk jest bardzo dobrze zorganizowany i udowodnili to w tym spotkaniu. Nie potrafiliśmy wyjść spod pressingu. Gdy rozgrywali piłkę, nie potrafiliśmy dobrze zamknąć Śląska w strefach. Mieliśmy dużo problemów i stąd też dużo strat - mówił po meczu Marcin Pietrowski. To ten zawodnik sprokurował rzut karny dla WKS-u.

- Chciałem pokazać się z dobrej strony, jednak mecz zweryfikował szybko, że we Wrocławiu się bardzo ciężko gra. Z tak dobrze zorganizowaną drużyną było nam trudno grać - komentował piłkarz. - Według mnie nie było rzutu karnego. Do piłki doszedł i Pich, i ja. Obydwaj w zasadzie ją dotknęliśmy. To było w zasadzie otarcie, ale nie mogło to spowodować jego upadku - dodał.

Lechia do potyczki ze Śląskiem przystąpiła w osłabionym składzie. Jerzy Brzęczek problemy miał zwłaszcza z ustaleniem defensywy. - Myślę, że cała drużyna zagrała poniżej swojego poziomu. U mnie sytuacja jest taka, że jestem brany pod uwagę i do środka, i na prawdą obronę. W ostatnim miesiącu trenowałem jako środkowy pomocnik. Teraz wyszła taka konieczność przy kontuzji Grześka, że trzeba było go zastąpić - podsumował Pietrowski.

Źródło artykułu: