- Gratuluję Śląskowi, bo jednak nie wszyscy chcieli słuchać tego, co mówiłem w tygodniu przed meczem. Nam zabrakło agresywności w decydujących momentach. Mieliśmy sytuację na to, aby wyrównać w końcówce pierwszej połowy, ale jej nie wykorzystaliśmy - tak samo jak na początku drugiej odsłony spotkania. I po chwili straciliśmy drugą bramkę. Staraliśmy się, ale potem Śląsk mądrze się przesuwał, czekał na swoje kontrataki. Patrząc na przebieg meczu było to zasłużone zwycięstwo Śląska - mówił po sobotnim spotkaniu Jerzy Brzęczek.
[ad=rectangle]
Wrocławianie po pierwszej połowie i bramce z rzutu karnego Mateusza Machaja prowadzili 1:0. Po przerwie dołożyli kolejne dwa trafienia, które były autorstwem Piotra Celebana i Marco Paixao. Lechia do sobotniego starcia przystąpiła jednak osłabiona zwłaszcza w defensywie.
- Na pewno nie możemy szukać wytłumaczenia w braku agresji w związku z tym, że nie było jednego czy dwóch zawodników. Wszyscy inny, którzy są na boisku, to jest to ich podstawowe zadanie jeśli marzymy o tym, aby wygrywać spotkania. Na pewno w tym meczu nam tego zabrakło. Przez cały tydzień rozmawialiśmy o tym spotkaniu i tym aby nie sugerować się złą serią Śląska. Nie spełniliśmy podstawowych warunków i dlatego ten mecz przegraliśmy - zaznaczył trener drużyny z Gdańska.
- My też mieliśmy sytuacje, ale brak agresywności powoduje sytuacje dla przeciwnika. Z drugiej strony my po odbiorze piłki nie dawaliśmy wsparcia i dlatego też mieliśmy takie problemy - podsumował Brzęczek.