"Ryba" budowniczym sukcesu - relacja z meczu Korona Kielce - Górnik Łęczna

Złocisto-krwiści cały czas bez porażki w 2015 roku! Tym razem zawodnicy z woj. świętokrzyskiego uporali się z Górnikiem Łęczna, wygrywając 2:0. Kluczową rolę w Koronie odegrał Jacek Kiełb.

Przystępujący do poniedziałkowej rywalizacji w roli niepokonanych na wiosnę piłkarze Korony zapowiadali, że zrobią wszystko, aby nie tylko uniknąć porażki, ale przede wszystkim sięgnąć po ważny komplet punktów. Na przeciw nich stanęli górnicy z Łęcznej, czyli bezpośredni rywal w walce o grupę mistrzowską.
[ad=rectangle]

Początek meczu nie dostarczył zbyt wielu emocji. Na pierwszą godną odnotowania sytuację kibicom przyszło czekać do 12. minuty. Wtedy też po dośrodkowaniu Jacka Kiełba strzał głową oddał ustawiony na dalszym słupku Luis Carlos. Sergiusz Prusak nie musiał interweniować. Kielczanie, choć momentami bardzo męczyli się w ataku pozycyjnym, z biegiem czasu zaczęli wyglądać dużo korzystniej na tle chaotycznego Górnika. Podopieczni Jurija Szatałowa swoich szans szukali głównie po długich podaniach, ani razu nie zmuszając Vytautasa Cerniauskasa do wytężonej pracy.

Jeśli już ktoś mógł trafić do siatki w tych pierwszych - słabych - 45 minutach, to byli to gospodarze. W 33. po mocnym wstrzeleniu futbolówki wzdłuż linii końcowej przez Oliviera Kapo, przed szansą stanął Luis Carlos, lecz Brazylijczyk nie zdołał oddać strzału. Cztery minuty później w zamieszaniu pod bramką najlepiej odnalazł się Rafael Porcellis, ale nieczysto trafił w futbolówkę.

Po zmianie stron drużyna Ryszarda Tarasiewicza odrobinę odważniej ruszyła do ataku. Efekt w postaci zdobytej bramki mógł przyjść w 48. minucie. Piłka po zaskakującym uderzeniu Porcellisa poszybowała tuż obok dalszego słupka. 180 sekund później bliscy szczęścia byli z kolei przyjezdni. Próbę Tomasza Nowaka instynktowną paradą powstrzymał Cerniauskas.

Korona długo nie potrafiła udokumentować swojej optycznej przewagi. Sytuacja zmieniła się w 66. minucie, gdy sprawy w swoje ręce wziął Jacek Kiełb i znakomitym strzałem z dystansu nie dał żadnych szans golkiperowi gości. Ci zmuszeni do odrabiania strat mogli odpowiedzieć kilka chwil później. Znów pewnie na linii zachował się jednak Cerniauskas, tym razem odbijając mierzone uderzenie Filipa Burkhardta.

Gdy wydawało się, że podejmujący coraz większe ryzyko łęcznianie zaczęli dominować, miejscowi wyprowadzili drugi cios, a z gola cieszył się Kamil Sylwestrzak. 26-letni obrońca idealnie nabiegł na piłkę dośrodkowaną z rzutu rożnego przez Kiełba. W 79. minucie beniaminek znalazł się w jeszcze gorszym położeniu, ponieważ drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Marcin Kalkowski. Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie i dzięki zwycięstwu Korona zrobiła istotny krok w kierunku pierwszej ósemki.

Korona Kielce - Górnik Łęczna 2:0 (0:0)
1:0 - Jacek Kiełb 66'
2:0 - Kamil Sylwestrzak 71'

Składy:

Korona Kielce: Vytautas Cerniauskas - Piotr Malarczyk, Radek Dejmek, Kamil Sylwestrzak, Leandro - Jacek Kiełb (85' Siergiej Pilipczuk), Vlastimir Jovanović, Aleksandrs Fertovs, Luis Carlos, Olivier Kapo - Rafael Porcellis (89' Przemysław Trytko).

Górnik Łęczna: Sergiusz Prusak - Łukasz Mierzejewski, Maciej Szmatiuk, Marcin Kalkowski, Patrik Mraz - Veljko Nikitović (72' Filipp Rudik), Tomasz Nowak, Filip Burkhardt (81' Paweł Sasin), Grzegorz Bonin, Fiodor Cernych - Shpetim Hasani (57' Miroslav Bożok).

Czerwona kartka: Marcin Kalkowski /79' - druga żółta/ (Górnik).
Żółte kartki:

Kamil Sylwestrzak (Korona) oraz Marcin Kalkowski (Górnik).

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

Widzów: 5878.

[event_poll=28413]

Źródło artykułu: