Pierwsze 45 minut było totalnym rozczarowaniem. Można było wysnuć wniosek, że piłkarze Stomilu po zmianie stadionu zapomnieli jak się gra w piłkę. Podopieczni Mirosława Jabłońskiego pozwolili Widzewowi na rozgrywanie akcji, sami patrząc i czekając co zrobi rywal. Goście korzystali z bierności przeciwnika, ale niewiele z tego wynikało. Jedyną wartą odnotowania okazję miał Konrad Wrzesiński, ale w 36. minucie w sytuacji sam na sam z Piotr Skibą trafił prosto w głowę bramkarza. Uderzenie było na tyle silne, że konieczna okazała się interwencja medyków. Skiba ostatecznie dotrwał do przerwy, ale na drugą połowę już nie wyszedł, a udał się do szpitala na badania.
[ad=rectangle]
Na drugą połowę wyszedł Stomil, któremu chciało się grać. W pierwszym kwadransie drugiej odsłony biało-niebiescy stworzyli więcej zagrożenia niż w całej pierwszej części, ale gola nie udało się strzelić. Ta sztuka udała się Widzewowi, który wykorzystał bardziej otwartą postawę olsztynian. W 61. minucie po podaniu z głębi pola do piłki dopadł Liridon Osmanaj i pewnym strzałem nie dał szans Dawidowi Mieczkowskiemu. 80 sekund później mogło być 0:2, ale tym razem rezerwowy golkiper Stomilu zatrzymał futbolówkę po strzale Krystiana Nowaka.
Gospodarze starali się doprowadzić do wyrównania, ale długo nie mogli zagrozić bramce Macieja Krakowiaka. Na bramkę uderzali m.in Roman Maczułenko i Łukasz Jamróz ale łódzki golkiper zachowywał czyste konto.
Ostatni fragment spotkania to popis przyjezdnych z Łodzi. Najpierw za sprawą Konrada Wrzesińskiego na tablicy widniało 0:2. Piłkarz wykorzystał znakomitą asystę Veljko Batrovicia i odebrał gospodarzom marzenia o jakichkolwiek punktach. Jakby tego było mało, w 83. minucie wprowadzony chwilę wcześniej Mariusz Rybicki jeszcze raz trafił do olsztyńskiej bramki. Największy udział przy trzecim golu miał golkiper Stomilu, który przy wybiciu, podał piłkę rywalowi.
W doliczonym czasie gry Jamróz zdobył bramkę na otarcie łez, ale to wszystko na co tego dnia stać było olsztynian.
Widzew łatwo zainkasował punkty, które są mu potrzebne jak powietrze. Stomil na zastępczym obiekcie w Ostródzie nie mógł się odnaleźć i zasłużenie opuszczał murawę w roli przegranego.
Stomil Olsztyn - Widzew Łódź 1:3 (0:0)
0:1 - Liridon Osmanaj 61'
0:2 - Konrad Wrzesiński 79'
0:3 - Mariusz Rybicki 83'
1:3 - Łukasz Jamróz 90+2'
Składy:
Stomil Olsztyn: Piotr Skiba (46' Dawid Mieczkowski) - Janusz Bucholc, Witalij Berezowskyj, Arkadiusz Czarnecki, Tomasz Wełna, Dawid Szymonowicz, Łukasz Jegliński, Paweł Głowacki, Roman Maczułenko (80' Igor Skoba), Piotr Głowacki, Wołodymyr Kowal (67' Łukasz Jamróz).
Widzew Łódź: Maciej Krakowiak - Konrad Wrzesiński, Krystian Nowak, Arkadiusz Kasperkiewicz, Kosuke Kimura, Piotr Mroziński, Rok Straus (80' Mariusz Rybicki), Tsubasa Nishi (90' Mateusz Janiec), David Kwiek, Edgar Bernhardt, Liridon Osmanaj (70' Veljko Batrović).
Żółte kartki: Wołodymyr Kowal, Paweł Głowacki, Roman Maczułenko, Arkadiusz Czarnecki, Igor Skoba (Stomil) oraz Piotr Mroziński (Widzew).
Sędzia: Sebastian Krasny (Kraków).