Jeszcze w piątek Pogoń Szczecin zmierzyła się z PGE GKS-em Bełchatów w przyjemnej aurze okraszonej pięknym zachodem słońca. Na Pomorzu Zachodnim pogoda załamała się w nocy. Zmaganiom w Świnoujściu towarzyszył ulewny deszcz i porywisty wiatr. Ten zmiótł nawet ważące kilka kilogramów nosze, nie mówiąc już o utrudnianiu gry górną piłką. Brawa należą się ponad 800 sympatykom ze Świnoujścia i kilkunastu z Ząbek, którzy stawili się na stadionie.
[ad=rectangle]
O wyniku zdecydowała akcja Dolcanu Ząbki z 16. minuty. Pierwszoplanowa postać zespołu Grzegorz Piesio potwierdził kunszt i przedarł się pod linię końcową, skąd dograł wzdłuż bramki do Pawła Tarnowskiego. Pomocnik był pozostawiony bez opieki, dostawił stopę i z bliska wbił futbolówkę do bramki.
Drużyna z Ząbek miała jeszcze jednego bohatera. Rafał Leszczyński wysyła sygnały o powrocie do wysokiej formy i popisał się paradami w dwóch sytuacjach. Pierwsza z nich miała miejsce w 34. minucie, gdy instynktownie odbił uderzenie Tomasza Margola z podania Keona Daniela. To była w zasadzie premierowa, składna akcja świnoujścian przed przerwą. Gra toczyła się głównie w środku pola, dużo było walki na pograniczu faulu i nerwowości.
Lepsza w wykonaniu Floty Świnoujście była druga połowa. Romuald Szukiełowicz miał w końcu do dyspozycji pełną ławkę rezerwowych i dokonał roszad w przerwie. Posłał na boisko młodych Dawida Korta i Arkadiusza Recę. Ten duet nadał pazur i poukładał poczynania ofensywne. Leszczyński musiał interweniować po niebezpiecznych uderzeniach Charlesa Nwaogu i ponownie Margola.
Przyjezdni zostali zepchnięci do niskiego pressingu i sporadycznie wybierali się z kontratakami. Dopiero w końcówce skorzystali z wolnych przestrzeni i gospodarzy mogli dobić Piesio oraz Damian Świerblewski. Nie udało się, co nie miało jednak negatywnych skutków. Dolcan nagrodził się za konsekwentną i waleczną grę trzema punktami. To już czwarta wiktoria podopiecznych Dariusza Dźwigały w 2015 roku.
- Bardzo się radujemy, że nasza pomyślna seria trwa. Cieszę się poza tym, że po porażce jesienią z Arką Gdynia odegrałem się Flocie jako trener Dolcanu Ząbki. Zabrakło nam po przerwie podania w środkowej strefie, by stwarzać następne sytuacje na 2:0 - podsumował Dźwigała.
Wyspiarze postawili trudne warunki, wytrzymali mecz kondycyjnie, ale musieli pogodzić się z drugą z rzędu porażką. Nie powoduje ona dużej nerwowości, ale odbiera dotychczasowy komfort psychiczny. Muszą spojrzeć za siebie w tabeli i dodatkowo zmobilizować na następne spotkanie z Sandecją Nowy Sącz, w którym zagrają bez swojego kapitana i filara bloku obronnego, Michała Stasiaka. Defensor przekroczył w sobotę limit kartek.
- Kolejny mecz, w którym zdominowaliśmy przeciwnika w drugiej połowie, a jednak przegraliśmy. Jedna sytuacja podbramkowa przed przerwą dała zwycięstwo Dolcanowi. Tomek Margol miał podobną, ale nie wykorzystał. W drugiej połowie zabrakło nam spokoju i dokładności, natomiast nie mam zastrzeżeń do kwestii wolicjonalnych. Szacunek dla chłopaków za postawienie wszystkiego na jedną kartę - puentował Szukiełowicz.
Flota Świnoujście - Dolcan Ząbki 0:1 (0:1)
0:1 - Paweł Tarnowski 16'
Składy:
Flota: Sapela - Kocot, Stasiak, Opałacz - Bujok, Niewiada, Brud, Margol, Lisowski (46' Reca) - Keon Daniel (46' Kort), Nwaogu.
Dolcan: Leszczyński - Jakubik, Długołęcki, Cichocki, Grzelak - Osoliński (87' Klepczarek), Matuszek - Bajdur (77' Bartlewski), Kądzior (69' Świerblewski), Tarnowski - Piesio.
Żółte kartki: Stasiak, Margol, Opałacz (Flota) oraz Długołęcki, Matuszek, Świerblewski (Dolcan).
Sędzia: Dominik Sulikowski (Gdańsk).
Widzów: 900.