Jesienią rzutów karnych nie wykorzystali Marcin Kamiński, Darko Jevtić oraz Kasper Hamalainen. Zimą Maciej Skorża przykładał do tego dużą wagę i nawet po niektórych rozstrzygniętych meczach sparingowych odbywała się seria jedenastek. - Robimy wszystko, aby strzelać rzuty karne. W sparingach jeśli tylko rywal się zgodził na serie rzutów karnych, to robiliśmy wszystko, aby wytwarzać presję na zawodnikach - mówi trener Lecha Poznań.
[ad=rectangle]
Na treningach również sporo czasu poświęcanych jest na ten stały fragment gry. Sztab szkoleniowy przed meczem z Ruchem Chorzów wyznaczając zawodnika do wykonywania rzutu karnego zastanawiał się nad Marcinem Kamińskim oraz Tomaszem Kędziorą. Ostatecznie do piłki podszedł ten pierwszy i ponownie nie udało mu się pokonać bramkarza Ruchu. - W sztabie większość była za Tomkiem, ale ja jednak zadecydowałem inaczej licząc, że Marcin się przełamie. Uznałem, że skoro w meczu zeszłej rundy w Chorzowie nie strzelił rzutu karnego, to teraz już strzeli. Jak się okazało to nie była dobra decyzja. Marcin nie sprostał zadaniu i będzie musiał poczekać dłużej na kolejną szansę - opowiada Skorża.
Sam zainteresowany zdaje sobie sprawę, że póki co nie będzie wykonywał rzutów karnych. Nie poddaje się jednak i w przyszłości chciałby odwrócić złą kartę. - Nie chcę odpuszczać rzutów karnych, ale myślę, że trener będzie szukał dalej i przez pewien czas nie będę typowany do ich wykonywania. Ja chciałbym jeszcze podejść do jedenastki, żeby nie zostać tylko z dwoma niestrzelonymi - kończy Kamiński.