Podbeskidzie Bielsko-Biała w potyczce przeciwko Cracovii nie zachwyciło. Górale słabo prezentowali się w pierwszej połowie, a po zmianie stron w ich grze nie było widać progresu. W 64. minucie błąd Michala Peskovicia wykorzystał Miroslav Covilo i goście wyszli na prowadzenie. Punkt dla bielszczan uratował Maciej Iwański.
[ad=rectangle]
Przed meczem to jednak Podbeskidzie uznawane było za faworyta tej konfrontacji. Wszak gospodarze w ligowej tabeli sklasyfikowani byli na szóstej pozycji, a Cracovia w obecnych rozgrywkach skupić się musi na walce o utrzymanie w elicie. - Niedosyt jest duży, nie na to liczyliśmy, ale ważne że przegrywając 0:1 wyciągnęliśmy na remis. Nie jesteśmy zadowoleni z gry w pierwszej połowie. Ważne, że Cracovia nas nie goni, więc musimy być na razie zadowoleni z tego remisu, punkt na pewno się przyda - ocenił Iwański.
Górale obudzili się dopiero w końcówce spotkania. W 79. minucie po strzale z rzutu karnego wyrównującego gola zdobył Iwański. W kolejnych minutach gospodarze mieli wiele okazji, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. - Pod koniec mieliśmy kilka sytuacji ze stałych fragmentów, ale nie udało się ich wykorzystać. Udało mi się strzelić, co prawda z rzutu karnego, ale jestem z tego bardzo zadowolony - stwierdził Iwański.
Iwański w rundzie wiosennej imponuje skutecznością. Były piłkarz warszawskiej Legii ma w tym roku na swoim koncie już trzy trafienia. - Jakiś czas temu słyszałem głosy, że już cztery lata nie strzeliłem bramki i rzeczywiście tak było. Tyle tylko, że dwa lata byłem za granicą, a wcześniej przychodząc do Legii zostałem przesunięty na pozycję defensywnego pomocnika i ta skuteczność z gry zanikła - przyznał gracz Podbeskidzia.
W dodatku dzięki dobrej grze Iwańskiego zespół z Bielska-Białej do swojego dorobku mógł dopisać cztery punkty. - Cieszę, że zdobywam dla Podbeskidzia bramki i że te bramki dają punkty, bo to jest najważniejsze. Zawsze mówiłem, że bardziej cieszą mnie asysty, ale jak bramki dają punkty to też musi cieszyć - powiedział Iwański.