Peter Grajciar już strzela dla Śląska Wrocław

Peter Grajciar to piłkarz, który zimą trafił do Śląska i od razu mówi się o nim bardzo dużo. Dlaczego? Bo powszechnie został okrzyknięty następcą Sebastiana Mili. Słowak już strzelił gola dla WKS-u.

- Ten gol jest dla mnie bardzo ważny. Jestem bardzo zadowolony, że udało mi się go strzelić, ale szkoda, że ta zdobyta bramka nie dała nam zwycięstwa - mówił po meczu z Cracovią Peter Grajciar. To spotkanie zakończyło się wynikiem 1:1, chociaż zielono-biało-czerwoni prowadzili jeszcze dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry.
[ad=rectangle]

- Myślę, że taka doświadczona drużyna, jaką mamy, powinna ten wynik 1:0 utrzymać - zwłaszcza na parę minut przed końcem. Ale i Cracovia miała sporo okazji strzeleckich. Uratował nas bramkarz, który debiutował w lidze. Może ten remis jest sprawiedliwy, ale szkoda, że nie wygraliśmy - zaznaczył Słowak.

Co ciekawe, Śląsk mógł jeszcze wygrać to spotkanie. W ostatnich sekundach meczu piłkę w siatce Pasów umieścił bowiem Tomasz Hołota. Tego trafienia arbiter spotkania jednak nie zaliczył. - Była wielka euforia na ławce rezerwowych. Wszyscy myśleliśmy, że będzie 2:1 dla nas, że pojedziemy do Wrocławia z trzema punktami. Sędzia pokazał spalonego. Nie chcę rozstrzygać, czy miał rację. Ale skoro był, to miał prawo gwizdnąć - skomentował Grajciar.

Meczem z Cracovią Peter Grajciar zadebiutował w rozgrywkach T-Mobile Ekstraklasy. - To dobra, chociaż ciężka liga. Jest wiele dobrych zespołów i sądzę, że oznaczać to będzie też wiele ciekawych meczów. Wydaje mi się, że polska liga rozwija się w szybkim tempie - podkreślił.

Niedzielne spotkanie toczyło się jednak na fatalnym boisku, co na pewno uniemożliwiało zawodnikom płynną grę. - Nie było ono najlepsze, ale na świecie gra się na gorszych. Narzekać nie możemy, bo gospodarze mieli takie same warunki, jak my. Myślę, że z czasem pogoda się poprawi i boiska będą w lepszym stanie - podsumował piłkarz.

Źródło artykułu: