Na mocy niedawno podpisanej umowy angielska Premier League będzie inkasować począwszy od sezonu 2016/2017 rocznie aż 3,1 mld euro za sprzedaż praw telewizyjnych. Dla porównania zysk Bundesligi z tego samego tytułu to zaledwie 0,835 mld euro za każdy sezon.
[ad=rectangle]
Pomysłem działaczy na zmniejszenie dystansu do ligi angielskiej jest wprowadzenie do terminarza meczu rozgrywanego w poniedziałkowy wieczór w miejsce jednego z sobotnich spotkań. Pojedyncza kolejka zostałaby zatem rozciągnięta aż na cztery dni.
[i]
- Z finansowego punktu widzenia takie rozwiązanie byłoby bardzo dobre[/i] - przyznaje dyrektor sportowy Bayeru Rudi Voeller. - Wprowadzenie takiej nowości nie może być już dłużej uważane za temat tabu - dodaje Max Eberl z Borussii M'gladbach, a działaczom wtórują eksperci od marketingu, którzy przekonują, że poniedziałkowe spotkania zapewniłoby spory zastrzyk gotówki.
Pomysł nie spodobał się kibicom, którzy swoją niechęć wyrazili na transparentach podczas meczów 21. kolejki, jak również w oficjalnych stanowiskach fanklubów. "To nie jest Premier League - nie dla angielskiego modelu" - oznajmili sympatycy Bayernu w trakcie spotkania z HSV.
Fani życzyliby sobie, aby jak najwięcej pojedynków zaczynało się w sobotę o tradycyjnej godzinie 15.30. Obecnie 5 spośród 9 meczów jest rozgrywanych o tej porze, a stacje telewizyjne oferują wówczas kibicom "MultiLigę". - Nie wierzę, by opór fanów był tak duży, aby zrezygnować z pomysłu poniedziałkowych meczów. Nie powinno być problemu, dopóki w sobotę o 15.30 będzie rozpoczynała się znaczna część pojedynków, co jest oczywiście wspaniałą tradycją - przyznaje na łamach Bildu marketingowiec Andreas Ullmann.
Przypomnijmy, że piątkowe spotkania w Bundeslidze rozgrywane są od sezonu 2006/2007. Wcześniej grano tylko w soboty (7 meczów) i w niedzielę (2).