Wisła Kraków w meczu z Lechią Gdańsk zaprezentowała się naprawdę słabo. Przez większość spotkania goście nie potrafili zagrozić bramce Mateusza Bąka, a najlepszą sytuacje stworzyli sobie po podaniu... Arkadiusza Głowackiego. Semir Stilić źle jednak przyjął sobie futbolówkę. - Nie ma sensu oceniać tego w taki sposób - komentował kapitan Wisły.
[ad=rectangle]
- Mieliśmy problem, aby chociaż przez dłuższą chwilę utrzymać się przy piłce. Brakowało płynności, a przede wszystkim jakości w naszej grze. Zanotowaliśmy falstart i teraz już nic tego nie zmieni. Musimy poprawić praktycznie wszystko, jeśli chcemy walczyć o wygraną za tydzień. Nie ma co się oszukiwać, że grając tak w kolejnym spotkaniu zdobędziemy jakieś punkty - podkreślił.
Wiślacy mieli problem również w wygrywaniu akcji 1 na 1, w których dobrze radzili sobie gospodarze. - Trudno powiedzieć, czemu tak było. Być może ciężko było nam się przyzwyczaić do murawy. Nie jest to oczywiście dla nas żadne usprawiedliwienie. Zaprezentowaliśmy się jak mocno przeciętny zespół. Musimy wziąć się do roboty.
Arkadiusz Głowacki kilka razy mocno starł się z zawodnikami. - Piłkarze Lechii często upadali na boisko bez większego kontaktu, dlatego takie nerwy były z mojej strony. Nie powinno mi się do jednak zdarzać - zakończył.