Prezes FC Barcelony wietrzy spisek! Państwo macza palce w oskarżeniu klubu?

- Są pewne siły w państwie, którym nie spodobał się transfer Neymara do FC Barcelony - wyjaśnił w wywiadzie prezes FC Barcelony, Josep Bartomeu, który jest oskarżony o defraudację 2,8 mln euro.

Po oficjalnym oskarżeniu Josepa Bartomeu o oszustwo podatkowe na kwotę 2,8 mln, prezes FC Barcelony wziął udział w wywiadzie dla katalońskich mediów. Sternik klubu z Camp Nou wietrzy spisek na szeroką skalę i wciąż uważa, że przy transferze Neymara nie było nieprawidłowości.
[ad=rectangle]
- Przypadek Neymara to przykład ataku na instytucję: oskarżanie takiego klubu jak Barca nie ma żadnego sensu i jest przesadzone. To atak na Barcę, a my zamierzamy się bronić. Czerwona linia została już przekroczona. To trochę dziwne, że to wszystko wychodzi tak błyskawicznie. W przyszłym tygodniu idę do sądu i ponownie przedstawię prawdę. Chcę, aby było jasne, że Barca nie zrobiła niczego złego. Sprowadziliśmy gracza takiego jak Neymar - to wszystko. Szefowie, pracownicy i dyrektorzy Barcy nie zrobili nic złego. To wszystko wychodzi od kogoś, kto chce nas skrzywdzić. Ojciec Neymara przyznał, że miał lepszą ofertę od Realu Madryt, ale ją odrzucił, co w pewnych kręgach się nie spodobało - przyznał Bartomeu.

Sternik FC Barcelony sugeruje, że w całej aferze palce może maczać otoczenie Realu Madryt, ale i hiszpańskie państwo. - Powiedzieliśmy, że sprowadziliśmy Neymara za 57 mln euro i dalej tak uważamy. Są pewne kontrakty, które Barca interpretuje na swój sposób, a sąd na swój i tu pojawiają się te różnice. Nie mam żadnego dowodu, ale są pewne fakty. W zeszłym roku pozwoliliśmy, aby nasz stadion był miejscem rozegrania "Koncertu Wolności" (koncert na rzecz niepodległości Katalonii - przyp. red.) i zagraliśmy mecz ubrani we flagę Katalonii. Marsz Wyzwolenia Katalonii przeszedł przez Camp Nou, a niektórym to się po prostu nie spodobało. Jestem przekonany, że są pewne siły w Państwie, którym transfer Neymara do Barcy się nie spodobał - zaznaczył aktualny prezes klubu.

- Nie złamaliśmy żadnego prawa. Z tego względu nie zaakceptujemy żadnej oferty. Ani Sandro Rosell (były prezydent - przyp. red.) ani ja nie zrobiliśmy nic złego. Chcemy prawdy. Chcemy wyjaśnić, że działaliśmy zgodnie z prawem - dodał Bartomeu.

W styczniu prezes zapowiedział przedterminowe wybory prezydenckie, które mają  odbyć się po trwającym sezonie. Wtorkowe oskarżenie nie wpływa na tę decyzję, a Bartomeu zamierza wziąć udział w kolejnych wyborach: - Jesteśmy spokojni i zrobimy te wybory po sezonie. Wszystko będzie tak, jak zostało zaplanowane. Barca jest na topie. Są siły w Państwie, które nie uznają naszych sukcesów. Jesteśmy atakowani i na to nie zasłużyliśmy.

Afera z Brazylijczykiem w roli głównej ciągnie się już od kilkunastu miesięcy. Duma Katalonii oficjalnie poinformowała, że sprowadziła piłkarza za 57 mln euro, natomiast śledztwo wskazało, że przez różne tajne umowy łączny koszt przeprowadzki Brazylijczyka wyniósł 95 mln. W wyniku niezapłacenia wszystkich podatków, oskarżony został były prezes klubu, Sandro Rosell. Po ujawnieniu tych informacji, w styczniu 2014 roku, zrezygnował ze swojej posady, a zastąpił go ówczesny wiceprezes, Bartomeu. Sędzia prowadzący całą sprawę, po zgłoszeniu prokuratury, wezwał również aktualnego prezydenta na złożenie zeznań, które odbędzie się 13 lutego bieżącego roku.

Źródło artykułu: