W czwartek 4 grudnia 17-latek poinformował o ponownym zerwaniu więzadeł w stawie skokowym i wtedy wydawało się pewne, że w 2014 roku nie ma choćby najmniejszych szans na jego pojawienie się na boisku. Tymczasem już dziewięć dni później zaliczył 30-minutowy występ w wieńczącym rundę jesienną pojedynku 19. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Wszedł na murawę jako zmiennik Muhameda Keity.
- Nie spodziewałem, że tak szybko wyleczę ten uraz. Obrzęk był jednak mniejszy, bo blizna, która powstała po pierwszej kontuzji nie była na tyle ukrwiona, by wytworzył się duży krwiak. Przez pierwsze dwa dni miałem lekką opuchliznę, ale potem wszystko zeszło, mogłem normalnie chodzić i czułem, że jest w porządku. Wyniki badań też nastrajały optymistycznie, więc w czwartek przystąpiłem do treningu, aż w końcu zagrałem z Lechią - wyjaśnił Dawid Kownacki.
[ad=rectangle]
Na koniec rundy ekipa Macieja Skorży odniosła trzy zwycięstwa z rzędu, demonstrując przy tym bardzo solidną dyspozycję. Czy poznaniacy żałują zatem, że właśnie zaczęli urlopy? - Faktycznie udało nam się osiągnąć wysoką formę, ale to był ciężki rok i myślę, że należy nam się trochę wolnego. Fajnie, że zakończyliśmy rundę dobrymi wynikami. Jesteśmy na podium, nastroje są pozytywne i myślę, że to pomoże nam solidnie przepracować okres przygotowawczy. Cel się nie zmienia. Chcemy być mistrzem Polski - dodał młody napastnik.
Biorąc pod uwagę wszystkie perturbacje, jakie lechici przechodzili jesienią, 3. miejsce w tabeli wydaje się bardzo dobrym wynikiem. - W końcówce wycisnęliśmy wszystko co się dało. Trzeba się cieszyć, bo gdyby w dwóch ostatnich spotkaniach rezultaty były słabe, moglibyśmy zajmować bardzo niską pozycję - zaznaczył Kownacki.