Jesienne Hop-Bęc w I lidze

Na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy ukształtowały się grupy drużyn walczących o awans i utrzymanie. Postawa kilku tuż za półmetkiem sezonu jest dużym zaskoczeniem.

[bullet=hop.jpg]
Termalica Bruk-Bet Nieciecza

- absolutny dominator roku 2014. Trener Piotr Mandrysz szybko opanował sytuację w szatni po okresie wielkiego chaosu, ustabilizował szkielet zespołu i zaczął regularnie punktować. Obecnie Słoniki są faworytem do awansu.
[ad=rectangle]
Niecieczanie rozpoczęli sezon od rozgromienia beniaminka - Chrobrego Głogów, a na pierwszą ligową porażkę z Chojniczanką Chojnice czekali ponad dwa miesiące. Była on punktem kulminacyjnym zastoju w środku rundy, który Termalica zdołała przezwyciężyć. Piotr Mandrysz zamierza dodatkowo wzmocnić i tak mocny środek pola, Emil Drozdowicz powalczyć o koronę króla strzelców, a Jakub Czerwiński wreszcie przeskoczyć do elity. Wszyscy razem postarają się, by tym razem gol zdobyty głową przez bramkarza nie odebrał im awansu, a opowieść o odpuszczaniu końcówki sezonu stała się jedną z... wiejskich legend.

Stomil Olsztyn - w czerwcu minionego roku zdegradowany do II ligi, powrócił na wyższy szczebel, korzystając z nieszczęścia i zaniedbań Kolejarza Stróże. W przeciwieństwie do Okocimskiego Brzesko, którego piłkarze przeżyli podobny powrót, następny sezon nie okazał się kontynuacją agonii. Stomil Olsztyn dokonał mądrych posunięć na rynku transferowym, na ławce zasiadł Mirosław Jabłoński i umiejętnie prowadził drużynę. Rozpoczął od poukładania defensywy. Ta kierowana przez Witalija Berezowskyja straciła jesienią tylko 17 goli, o trzy więcej od najlepszych pod tym względem ekip z Niecieczy i Płocka. Gwiazda zespołu? Wołodymyr Kowal, który nawet w obliczu plagi kontuzji w zespole, brał na siebie ciężar gry. Ciekawe, jak potoczy się przyszłość Ukraińca, biorąc pod uwagę wprowadzany od następnego sezonu limit obcokrajowców spoza Unii Europejskiej w I lidze.

Flota Świnoujście - wielu już skreśliło drużynę ze Świnoujścia. W przeddzień wyjazdu do Rzeszowa, dokąd stary zarząd sprzedał I-ligową licencję, okazało się, że wyprawę trzeba odwołać, a Flota jednak zainauguruje sezon. Kibice pamiętają wiele historii o upadku piłkarskim klubów idącym z parze z dramatem organizacyjnym. Nad morzem było biednie, ale godnie. Tomasz Kafarski utrzymał szatnię w ryzach, a jego podopieczni nie odpuścili ani na minutę. Być może siódme miejsce w tabeli nie jest miejscem marzeń, ale ręka w górę, kto spodziewał się, że Flota zremisuje na terenie Termaliki, wygra w Grudziądzu i solidnie nastraszy bogate KGHM Zagłębie Lubin. Na dodatek drużyna grała miło dla oka kibica. Trener Kafarski przejął drużynę z rąk Bogusława Baniaka i nauczył ją tworzyć przyjemne widowiska w przeciwieństwie do poprzednika, za którego kadencji na stadion ani rusz wybrać się bez poduszki.

[nextpage] [bullet=bec.jpg]

Widzew Łódź - legenda na dnie tabeli to widok mało optymistyczny. Młoda drużyna nie poradziła sobie z ciężarem oczekiwań, zamiast walczyć o awans, przyszło jej męczyć siebie i kibiców własną grą i oczekiwać na jakikolwiek pozytywny znak. Jedno zwycięstwo, sześć remisów i aż jedenaście porażek - ten bilans woła o pomstę do nieba i Widzew Łódź jest pod względem sportowym głównym kandydatem do spadku. Zaczęło się od trenera Włodzimierza Tylaka, który na koniec swojego mizernego epizodu poszedł na dziwną wojenkę z dziennikarzami. Jego następcą został Rafał Pawlak, który nieomal przegrał wszystkie mecze, jakie były do przegrania. Nadchodzi czas Wojciecha Stawowego. Czy wymyśli efektywny sposób na uratowanie Widzewa? Łódzka tiki-taka raczej nie przejdzie...

Arka Gdynia - jeżeli w klubie pada pomysł zatrudnienie na ławce trenerskiej Bogusława Baniaka, sytuacja musi być naprawdę podbramkowa. Czy Arka Gdynia była faworytem do awansu? Nie, jednak z pewnością jednym z kandydatów, a już na pewno nie powinna tułać się na dole tabeli. W miarę udana końcówka pod wodzą Grzegorza Nicińskiego zamazała nieco negatywne wrażenie po wyczynach zespołu Dariusza Dźwigały i pozwoliła przesunąć się do środka tabeli. Na walkę o wyższe cele jest już jednak stanowczo za późno. Mocno przebudowana drużyna wystartowała zbyt leniwie, grupa zawodników prezentowała się poniżej oczekiwań. A fakt, że to właśnie na terenie Arki outsider tabeli Widzew odniósł jedyne zwycięstwo przelewa czarę goryczy.

Przemysław Cecherz i GKS Tychy - jako trener Kolejarza Stróże poruszał się z gracją na arenach I ligi i pomeczowych konferencjach. Jesienią szło mu dobrze tylko na tych ostatnich, a i tam błyszczał coraz rzadziej. Prowadzeni przez niego tyszanie nie zareagowali pozytywnie na zmiany personalne, nieustannie tułali się na dole tabeli. Przegrali ponad połowę spotkań i osiedli ze sporą już stratą sześciu punktów do miejsca barażowego. Gdy Cecherza nie było już w klubie zanotowali kompromitującą porażkę 2:7 z Sandecją Nowy Sącz, a po tygodniu pogorszyli swoją sytuację przegraną ze Stomilem Olsztyn. Frekwencja na meczach w Jaworznie jest beznadziejna i jeżeli Tomasz Hajto nie weźmie się szybko do pracy - kibice mogą odwiedzać nowy stadion w Tychach przy okazji meczów II-ligowych. Oczywiście, biorąc pod uwagę tylko aspekt sportowy, ponieważ przed I-ligowcami potężne, letnie zamieszanie licencyjne...

Źródło artykułu: