Pogoń Szczecin pokonała po pełnym dramaturgii spotkaniu mistrza Polski 2:1 dzięki trafieniom Rafała Murawskiego i Adama Frączczaka w pierwszej połowie. Poprzedniego, ligowego zwycięstwa Portowców nad Legią Warszawa młodzi kibice mogli nie pamiętać lub pamiętać jak przez mgłę. Zostało ono odniesione 25 października 1998 roku.
[ad=rectangle]
Drużyna Jana Kociana zagrała w niedzielę z zębem, mimo zmęczenia dowiozła prowadzenie do ostatniego gwizdka. Kuchnia ich motywacji była niecodzienna, a jej źródła trzeba szukać w Warszawie kilkanaście dni temu. Pogoń przegrała w stolicy mecz Pucharu Polski 1:3, ale zmusiła Legię do rozegrania dogrywki. Trener Henning Berg bagatelizował ją, twierdząc że jego podopieczni nie musieli za szczególnie biegać i dodatkowe 30 minut można potraktować jak ekstra trening.
- Trener Berg wyjawił wówczas, że dogrywka z nami była treningiem. Tym razem my mieliśmy 90 minut bardzo trudnego treningu, a jeszcze dostaliśmy za niego punkty - odgryzał się podczas konferencji Kocian. - Pierwszą połowę zagraliśmy bardzo dobrze w obronie, wychodziliśmy do kontrataku. W końcówce zrobiło się nerwowo, Radek Janukiewicz utrzymał nas w trudnych chwilach, a wszyscy pokazali, że nie boją się Legii - dodał Słowak i stwierdził, że doliczone pięć minut były najtrudniejszymi w jego karierze.
Okazało się, że zarozumiałe słowa Henninga Berga o ekstra treningu padały w obozie Pogoni nie tylko po meczu. - Trener Kocian na ostatniej odprawie przypomniał nam, a nawet włączył tamtą przemowę Berga. No dobrze, opiekun Legii może sobie mówić to na co ma ochotę, z drugiej strony każdego przeciwnika trzeba szanować. Dla odmiany jego piłkarze potrenowali w Szczecinie 90 minut i wracają do Warszawy bez punktu. To nas tym bardziej cieszy - wyjawił Mateusz Matras.
- Taka wypowiedź dała nam dużo do myślenia. Od początku wyszliśmy naładowani i walczyliśmy od początku do samego końca. To zaprocentowało. Trener Berg powiedział niepotrzebnie to co powiedział, bo teraz jego piłkarze pojechali do domu ze spuszczonymi głowami. Niech po prostu każdy z nich mocno uderzy się w klatę, bo Pogoń w niedzielę była zespołem, a oni grali nieskutecznie - powiedział Jakub Bąk.
Jan Kocian nie jest oczywiście pierwszym trenerem w Polsce, który "zaprosił na odprawę" przedstawiciela rywali. W 2012 roku obecny szkoleniowiec Cracovii Robert Podoliński przeczytał zawodnikom Dolcanu Ząbki zapowiedź "wgniecenia ich w ziemię" przez Daniela Mąkę z Polonii Bytom. Podoliński podkreślił słowa kapitana zespołu ze Śląska czerwonym flamastrem i wywiesił na drzwiach szatni. Dolcan zremisował wówczas 1:1. Pogoń w niedzielę osiągnęła jeszcze lepszy rezultat.
[event_poll=28322]
Taka nonszalancka wypowiedź musiała wpłynąć wyjątkowo mobilizująco na wszystkich piłkarzy Pogoni, grali z nieprawdopodobnym zaangażowaniem i Czytaj całość