Występ "Głowy" w sobotnim meczu jeszcze do czwartku stał pod dużym znakiem zapytania, ale w piątek okazało się, że będzie mógł wybiec na boisko, choć nie jest do końca zdrowy. - Różowo nie jest, ale dramatycznie też nie. Były momenty w moim życiu, które przysporzyły mi więcej problemów. Wydaje mi się, że na boisko wybiegnę, jeśli oczywiście trener tak zdecyduje. Jak się wszystko potoczy w trakcie spotkania, to się okaże - mówi 35-letni stoper.
[ad=rectangle]
Ewentualny brak Głowackiego byłby już zupełną katastrofą. Dość powiedzieć, że w spotkaniu ze Śląskiem za kartki nie wystąpią Łukasz Burliga i Maciej Sadlok, czyli absolutnie podstawowi obrońcy Wisły. Do tego kontuzjowani są Michał Czekaj i Piotr Żemło, którzy mogliby zastąpić "Głowę".
- Zdajemy sobie sprawę z trudności i skali zadania, jakie nas czeka. Można powiedzieć, że ciągle gramy pod wiatr, co nie zmienia faktu, że musimy się odpowiednio zmobilizować i skoncentrować. Wydaje mi się, że nie stoimy na straconej pozycji. Mamy swoje problemy, ale będziemy grali o zwycięstwo - mamy swoje atuty. Zapewne nie jesteśmy faworytem spotkania ze Śląskiem, ale być może to lepiej dla nas - mówi Głowacki.
Wiśle łatwiej gra się z rywalami, którzy nie ograniczają się do defensywy, licząc na kontrataki, a Śląsk preferuje właśnie ofensywną grę. - Zastanawiam się, jak zagra Śląsk, bo nie ma co ukrywać, że czasami też mamy problem z atakiem pozycyjnym, ale wydaje mi się, że jesteśmy drużyną, która nigdy się nie poddaje. Nie raz pokazywaliśmy, że po stracie bramki udaje się nam wykrzesać więcej woli zwycięstwa i umiejętności, które są najważniejsze w tym wszystkim - kończy kapitan Białej Gwiazdy.