- Pierwsza połowa należała do gości. To oni mieli więcej z gry jednak brakowało sytuacji podbramkowych. W drugiej połowie moja drużyna zdecydowanie lepiej zagrała. Myślę, że dobre zmiany dwóch zawodników, którzy weszli. Zwłaszcza Piotr Wojtasiak. Pociągnął tą drużynę, połączył dwie linie. Rafał Gutowski podwyższył wzrost. Wygrywaliśmy głowy i mieliśmy trzy lub cztery stuprocentowe sytuacje - ocenił trener Krzysztof Kapuściński.
[ad=rectangle]
- Cieszymy się z trzech ważnych punktów. Potrafimy grać dużo lepiej z dobrymi drużynami niż z zespołami, które tylko wybijają piłkę. Pomimo ciężkiej murawy, bo to już taki okres, zwłaszcza druga połowa stała na dobrym poziomie - dodał trener drużyny, która po remisie i porażce powróciła na zwycięską ścieżkę.
Stargardzki szkoleniowiec ponownie zaskoczył swoimi wyborami. Nawet na minutę nie wszedł strzelający ważne gole Sebastian Inczewski. W meczowej osiemnastce zabrakło miejsca dla Michała Magnuskiego, który w poprzednim sezonie był wicekrólem strzelców II ligi. W pierwszym składzie znalazło się za to miejsce dla Krzysztofa Filipowicza, który ostatni raz II-ligowy mecz na murawie rozpoczynał w sierpniu. Okazało się to dobrym posunięciem, gdyż to właśnie 20-latek kwadrans przed końcem meczu trafił do siatki rywali. - W pierwszym składzie wyszedł Filipowicz i wygrał nam mecz. Michał ma troszeczkę spadek formy. To nie znaczy, że zaraz nie wskoczy do składu. To wicekról strzelców z tamtego sezonu. Dużo łatwiej wskoczyć na jakiś poziom niż się na nim utrzymać. Trzeba wtedy dwa razy mocniej pracować. Michał już nie jest anonimową postacią i rywale już się na niego bardziej nastawiają - analizował Krzysztof Kapuściński.
Błękitni w tym sezonie zdobyli łącznie 20 bramek. W tym dorobku miało udział 12 piłkarzy, a najlepsi strzelcy mają na swoich kontach po trzy trafienia. W niedzielę jokerami byli Piotr Wojtasiak i Rafał Gutowski, którzy zostali desygnowani do gry od początku drugiej połowy. Od tego momentu gospodarze byli aktywniejsi, co przyniosło pożądany efekt. - W pierwszej połowie chcieliśmy wymęczyć przeciwnika, żeby trochę się wyszumiał. Myślę, że nam się to udało. Był taki zamysł, że w drugiej połowie wprowadzamy dwóch zawodników, którzy dobrze operują piłką. Oni zrobili różnicę - wyjaśnił trener Biało-Niebieskich.