Bełchatowianie nie istnieli w meczu Pucharu Polski z Piastem Gliwice i zostali rozbici aż 0:5. - Nie wiem co się z nami stało, nie przyjechaliśmy na ten mecz. Nie tworzyliśmy jedności i drużyny, zagraliśmy katastrofalnie i to w każdym elemencie od pierwszej do ostatniej minuty. Po przerwie chcieliśmy zachować twarz, zagrać o honor, coś strzelić i nic nie stracić. Nie udało nam się to, więc mogę tylko przeprosić kibiców, którzy musieli nas oglądać i patrzeć na to, co prezentujemy - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Grzegorz Baran, pomocnik PGE GKS-u Bełchatów.
[ad=rectangle]
Można zadać zatem pytanie czy Brunatni byli tak słabi czy Piast tak mocny? - Piast zagrał dobre spotkanie, bo praktycznie wszystko co z przodu stworzył, to wykorzystał. Wychodziło im w zasadzie każde zagranie, ale my mocno w tym pomogliśmy. Nie przeciwstawiliśmy się i zagraliśmy dramatycznie - nie owijał w bawełnę były piłkarz Ruchu Chorzów.
Gwoździem do trumny było dla przyjezdnych trafienie Konstantina Vassiljeva ze środka boiska. - Trzeba oddać zawodnikowi, że ma odpowiednie umiejętności. Akurat tutaj nie dopatrywałbym się naszego błędu. Szacunek dla gracza Piasta za to, że widział coś takiego na środku boiska i idealnie uderzył pod samą poprzeczkę - skomentował 31-latek.
Podopieczni Kamila Kieresia muszą szybko podnieść się z kolan, bowiem teraz czeka ich ligowa potyczka z Jagiellonią Białystok. - Zaraz mamy mecz ligowy, więc jak najszybciej musimy się pozbierać. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy znowu dali taką plamę. To jest wstyd dla nas wszystkich, wstyd na całą Polskę - zakończył zdenerwowany i załamany Grzegorz Baran.