Miłe złego początki
Zawodnik urodzony w Krakowie zadebiutował w Legii wchodząc na boisko w 72. minucie wygranego meczu z Górnikiem Zabrze, który odbył się 5. sierpnia 2008 roku. Niedługo trzeba było czekać na jego pierwszą bramkę w barwach Wojskowych. Zdobył ją już w czwartym swoim występie pokonując bramkarza Zagłębia Sosnowiec. W tamtym spotkaniu zaliczył również asystę i został uznany za jednego z najlepszych zawodników spotkania. Kilka kolejek później zdobył jeszcze bramkę w spotkaniu z GKS Bełchatów, a we wszystkich meczach zachwycał wysoką formą.
Równia Pochyła
Po udanym sezonie 2007/2008, w którym był jedynie wypożyczony z Cracovii, działacze warszawskiego klubu zdecydowali się na transfer definitywny. Właściwie to bardzo udana była runda jesienna, a wiosenna już nieco gorsza. Piotr Giza grywał coraz mniej i coraz słabiej. Jeszcze gorzej zaczął się dla niego obecny sezon. Dostawał coraz mniej szans, aż w końcu z czasem Jan Urban niemal definitywnie przestał na niego stawiać. Pojawiły się pogłoski, że ma pewne problemy natury mentalnej. Kibice warszawskiego klubu nigdy nie ukrywali, że nie przepadają za zawodnikiem sprowadzonym ze znienawidzonego klubu. Kiedy zaczął grać słabiej (co zbiegło się z okresem słabszej gry całego zespołu) często w dużej mierze obwiniano go za słabą grę Legii. Gdy nie wykorzystywał dobrych okazji z trybun sypały się gwizdy. - Piotrek to taki zawodnik, który potrzebuje czuć, że się na niego stawia. Ja ciągle na niego liczę - mówił wówczas Urban.
Stary, dobry Giza
Szczyt słabiej formy "Gizmo" osiągnął przed niedawnym meczem ze Śląskiem Wrocław. Szkoleniowiec warszawskiego zespołu nie zabrał go nawet do meczowej osiemnastki. - Nie poradził sobie z presją mediów i publiczności. Nie wiem kiedy będę miał go do dyspozycji w wysokiej formie. "Gizmo" stać na znakomitą grę, co nam już niejednokrotnie udowodnił. – powiedział przed tamtym spotkaniem.
Sytuacja zmieniła trochę bieg we wtorkowym meczu z Jagiellonią Białystok. Pomocnik Legii zagrał pełne 90 minut i już od pierwszej minuty spisywał się rewelacyjnie. Mijał rywali, podawał do lepiej ustawionych kolegów, skutecznie prowadził ofensywne akcje swojej drużyny. Swój świetny występ okrasił zdobytą w 90. minucie zwycięską bramką dla Legii. - Piotrek, którego zobaczyliśmy w dzisiejszym meczu to właśnie ten zawodnik, który przychodził do nas rok temu pokazując znakomitą dyspozycję. Ja ciągle wierzę w jego odbudowanie. Przed nami okres przygotowawczy i miejmy nadzieję, że na wiosnę Giza pokaże pełnie umiejętności - komplementował swego podopiecznego Urban.
Jaka przyszłość?
Piotr Giza do tej pory rozegrał 50 spotkań w barwach Legii zdobywając w nich 5 bramek. Ze słów trenera warszawskiego zespołu jasno wynika, że nie były to jego ostatnie występy z "elką" na piersi. Opuszczając boisko po wspomnianym meczu z "Jagą" został nagrodzony stosem braw przez kibiców. To daje nadzieję na zwalczenie choć jednego z jego problemów. Być może najważniejszego. Do wysokiej formy może dojść właśnie podczas zimowych przygotowań. Do całej sprawy trudno uzyskać komentarz samego zainteresowanego - od jakiegoś czasu raczej sporadycznie udziela się w mediach, jakby nie chcąc dodatkowych problemów. Jedno jest pewne. Giza jest zawodnikiem, którego stać na wiele, i który zasługuje na więcej niż jedną szansę nawet gdy mu nie idzie. Na szansę by udowodnić, że w Legii gra nie tylko ze względu na niekończącą się nadzieję trenera. Taką szansę na pewno w Legii dostanie.