Jaromir Wieprzęć: Obawy były i są

Stal Stalowa Wola w 1/8 finału Pucharu Polski odpadła w starciu ze Śląskiem Wrocław. W tym meczu nie zabrakło kontrowersji. Trener zielono-czarnych martwi się jednak o kolejne mecze Stalówki.

Piłkarzom II-ligowej Stali Stalowa Wola nie udało się sprawić kolejnej niespodzianki i awansować do ćwierćfinału Pucharu Polski. Zielono-czarni we wtorek przegrali 0:1 ze Śląskiem Wrocław i odpadli z tych rozgrywek. - Chcę skierować słowa podziękowania do swoich chłopaków. Włożyli w ten mecz dużo zdrowia. Za to im naprawdę bardzo dziękuję - mówił po spotkaniu z WKS-em Jaromir Wieprzęć.
[ad=rectangle]
Opiekun Stalówki nie chciał się odnosić do spornych kwestii, jak podyktowanie rzutu karnego dla Śląska czy też uznania bramki dla wrocławian. - Trzeba zobaczyć na powtórkach. Na spokojnie trzeba to przeanalizować. Tomek obronił rzut karny, więc myślę, że nie ma tematu. Nie chcę się wypowiadać na temat pracy sędziego - skomentował szkoleniowiec.

Dla Stali priorytetem są jednak rozgrywki w II lidze, gdzie zielono-czarni jak na razie spisują się bardzo dobrze. Już jednak w piątek zespół z Podkarpacia czeka trudne wyjazdowe spotkanie. - Myślę, że obawy były i są, bo na pewno moich chłopaków ten mecz ze Śląskiem kosztował bardzo dużo zdrowia. To zespół z Wrocławia prowadził grę, grał w piłkę, miał ją częściej w posiadaniu. Na pewno nas to spotkanie kosztowało o wiele więcej zdrowia. Mam nadzieję, że to się nie przełoży na piątkowy mecz ligowy. To był mecz pucharowy, z drużyną z czołówki Ekstraklasy, spodziewaliśmy się tego, byliśmy na to przygotowani. My nastawiliśmy się na grę z kontry. Cieszy to, że po przegranym meczu w lidze, po prostych błędach, które w tym spotkaniu popełniliśmy, teraz ich uniknęliśmy. Zespół grał bardzo konsekwentnie, nawet w dziesiątkę. Przed dłuższy czas Śląsk nie mógł strzelić tego gola. To jest pocieszające. Mam nadzieję, że przełożymy to na spotkanie w Legionowie - podsumował Jaromir Wieprzęć.

Komentarze (0)