Dawid Janczyk przed laty był uznawany za olbrzymi talent. Kiedy miał 18 lat i zerowe doświadczenie w seniorskiej piłce, sięgnęła po niego Legia Warszawa. "Murzyn" przed przenosinami do klubu ze stolicy nie zdążył nawet zadebiutować w I zespole macierzystej Sandecji Nowy Sącz.
Przy Łazienkowskiej 3 jednak szybko przebił się do składu i premierowy sezon zakończył z 5 bramkami zdobytymi w 18 występach oraz tytułem mistrza kraju. Latem 2007 roku po całkiem udanym występie reprezentacji Polski na MŚ U-20 w Kanadzie Janczyk przeniósł się za ponad 3 mln euro do CSKA Moskwa, z którego był wypożyczany do belgijskich KSC Lokeren i Germinalu Beerschot, Korony Kielce i ukraińskiego PFK Ołeksandrija. Ostatnie występy w zawodowej piłce zaliczył jesienią 2011 roku w barwach tego ostatniego klubu, a na występ w polskiej lidze czekał od 8 sierpnia 2011 roku.
[ad=rectangle]
W przerwie zimowej minionego sezonu głośno zrobiło się o nim za sprawą publikacji o jego życiowych zakrętach. Pomocną dłoń w jego kierunku wyciągnęła Legia Warszawa, ale po kilku tygodniach treningów z II zespołem Wojskowych zrezygnował z tej formy aktywności. Odnalazł się dopiero pod koniec czerwca w Piaście Gliwice i po przepracowaniu okresu przygotowawczego gliwicki klub zaoferował mu kontrakt. Teraz Janczyk, w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław, wrócił na boisko. - Bardzo z tego powodu się cieszę, że mogłem zadebiutować. Niestety przegraliśmy. Może te okoliczności debiutu nie były ciekawe. Szkoda porażki, ale ważne, że w końcu wszedłem na boisko, mogłem zaprezentować się ludziom. Pokazać, że nie jest wszystko tak, jak było opisywane i mówione na mój temat - mówił po meczu napastnik. - Była to dobra okazja, żeby po raz kolejny przywrócić piłce nożnej Dawida Janczyka - zaznaczył trener Piastunek, Angel Perez Garcia.
Tak naprawdę mało kto wierzył, że Janczyk wróci jeszcze do poważnej piłki. - Przychodząc do Piasta wiedziałem, co chcę zrobić, w jakim jestem miejscu, w jakim położeniu. Tak naprawdę każdego dnia walczyłem z sobą, z różnymi przeciwnościami. Wiedziałem, gdzie jest mój cel. Obrałem sobie pewien, do którego w meczu ze Śląskiem pierwszą cegiełkę położyłem. Będę teraz po prostu siłą rozpędu chciał coraz więcej i grać, i jeszcze więcej wykładać siły na treningach - komentował jednak sam główny zainteresowany.
- Wiedziałem, że muszę robić, to co kocham. Było ciężko. Wiadomo, że po dwóch latach rozbratu z piłką, takiej egzystencji tak naprawdę w niczym, było ciężko, były też może jakieś chwile zwątpienia. Zawsze jednak chciałem. Wiedziałem, że wrócę i że mnie na to stać - dodawał.
Janczyk w meczu ze Śląskiem miał dobrą okazję do wpisania się na listę strzelców. Czegoś jednak zabrakło zawodnikowi, który na gola czeka od 24 lutego 2007 roku. Sam piłkarz przyznaje, że wraca już do normalnej dyspozycji. - Nie będę rozmawiał o wadze. Jest ona stosunkowo dobra do mojego wieku, wzrostu. Myślę, że może troszeczkę przybrałem nawet na masie, ale bardziej mięśniowej, bo większą wagę przykładałem do treningów siłowych - zaznaczał.
Janczyk, nim zagrał na efektownym wrocławskim stadionie, do formy dochodził występując w III-ligowych rezerwach Piasta. - Czasami trzeba w ten sposób zacząć coś od nowa. Trzeba upaść, żeby się podnieść ze zdwojoną siłą. W moim przypadku tak było. Teraz jak już twardo stoję na nogach, chcę żeby tak to pozostało. Wiedziałem, że muszę od czegoś zacząć. Wiedziałem, że krok po kroku będę do tego dążył i będę osiągał to, co chcę osiągnąć. Na tę chwilę, tak jak mówiłem, położyłem dopiero pierwszą cegiełkę - zakończył niegdyś wielki talent polskiej piłki, obecnie 27-letni zawodnik Piasta Gliwice.