Robert Warzycha: Wierzyłem do końca, że los się do nas uśmiechnie

Wierzyłem do końca, że może piłka wpadnie któremuś z chłopaków pod nogi i zdołają wpakować ją do siatki. Niestety się nie udało - przyznaje Robert Warzycha, dyrektor sportowy Górnika Zabrze.

- Wszyscy mówią, że brakuje nam koncentracji, ale ja nie wiem z czego nasze rozluźnienie w końcówkach meczu się bierze. Mówiliśmy sobie przed wyjściem na boisko, żeby wejść dobrze w mecz i narzucić Piastowi swoje warunki. Rywale wykorzystali jednak nasz moment nie uwagi i strzelili bramkę. Po bramce potrzebowaliśmy 15-20 minut, by się otrząsnąć - analizuje Robert Warzycha, dyrektor sportowy klubu z Roosevelta.
[ad=rectangle]
Dla Górnika Zabrze była to druga porażka z rzędu na boiskach T-Mobile Ekstraklasy. Słabiej spisuje się ostatnio defensywa śląskiej drużyny. - Przy każdej straconej bramce musi być zawodnik, który strzelca "odprowadzi". U nas tak bywało, ale brakowało działań, by strzelcowi oddanie strzału uniemożliwić lub utrudnić. Musimy to przeanalizować i unikać takich błędów w przyszłości - przekonuje szef pionu sportowego Trójkolorowych.

Nie najlepiej na boisku odnaleźli się też zmiennicy wprowadzeni na plac gry w drugiej połowie. - Po to dokonuje się zmian, by ci zawodnicy coś wnieśli. Niestety wkomponowali się oni w to co było na boisku, brakło w ich poczynaniach energii, by dodać jej drużynie. Mamy prawo więcej oczekiwać po tych zawodnikach, bo potrafią oni odmieniać losy meczów - przyznaje 51-latek.

Robert Warzycha w ostatnich tygodniach nie miał powodów do radości
Robert Warzycha w ostatnich tygodniach nie miał powodów do radości

- Graliśmy dobry mecz, ale brakowało nam szczęścia w ofensywie. Wierzyłem do końca, że może piłka wpadnie któremuś z chłopaków pod nogi i zdołają wpakować ją do siatki. Niestety nam się to nie udało. Szukaliśmy rozwiązań w ofensywie, ale los nie chciał się do nas uśmiechnąć. Uśmiechnął się do Piasta, który strzelił zwycięską bramkę i zdobył trzy punkty - ocenia były reprezentant Polski.

Nastawienie Piastunek nie zaskoczyło Górnika. - Zagrali oni z nami to, co we wszystkich poprzednich meczach. Czy to w domu, czy na wyjeździe. Przyjechali do nas naładowani, strzelili szybko bramkę, a taktyka, jaką sobie obrali była bardzo widoczna - puentuje opiekun ekipy z Roosevelta.

Źródło artykułu: