Chodzi oczywiście o sytuację z rozegranego 2 listopada 2013 roku meczu 10. kolejki angielskiej Premier League 2013/2014, w którym jego Southampton FC grał na wyjeździe ze Stoke City. W 12. sekundzie spotkania Boruc skapitulował po zagraniu... bramkarza rywali Asmira Begovicia. Po wykopie Bośniaka z własnej "16" piłka przemierzyła w powietrzu niemal całe boisko, a po koźle przed polem karnym Świętych minęła "Holy Goalie".
[ad=rectangle]
Bramka zdobyta przez Begovicia została oficjalnie uznana za strzeloną z największej odległości w historii futbolu i znalazła się w Księdze rekordów Guinessa 2015, która ujrzała światło dzienne na początku września. Obliczono, że piłka leciała do bramki Boruca przez 91,9 m!
- To wspaniałe uczucie być wyróżnionym w ten sposób. Nie spodziewałem się tego. Naprawdę doceniam tę nagrodę, a certyfikat, który otrzymałem, znajdzie się w moim domu na zaszczytnym miejscu - mówi Begović.
Jak na gorąco po spotkaniu ze Stoke tłumaczył się Boruc? - Przepraszam kolegów z drużyny i kibiców, ale cóż mogę powiedzieć. Co się stało, to się nie odstanie i nie ma potrzeby wracania do tego. Ostatni raz przydarzyło mi się to, kiedy byłem dzieckiem i działo się to na boisku bez trybun i na złym podłożu. Jeśli mam być szczery, to nie miałem wiele czasu, żeby ocenić lot piłki, zwłaszcza po koźle. Wzięła się trochę znikąd. Obiecuję, że odzyskam te dwa punkty. Takie jest życie bramkarza. Czasem taka sytuacja się zdarzy i trzeba się pozbierać najszybciej jak to możliwe.