Po totalnej rewolucji we władzach klubu Flota Świnoujście wróciła do rywalizacji sportowej. Na zakończenie 4. kolejki I ligi podjęła GKS Katowice, który przegrał trzy ostatnie mecze: dwa ligowe i jeden pucharowy. Tomasz Kafarski nie poszedł śladem walnego zgromadzenia i nie dokonał zmian personalnych w jedenastce w stosunku do wygranego spotkania w Grudziądzu. Na ławce pozostali więc kontuzjowani na początku sezonu obrońcy Sławomir Cienciała oraz Sebastian Zalepa.
[ad=rectangle]
Podopieczni "Kafara" otworzyli pojedynek strzałem Pawła Lisowskiego - lekkim, wprost w rękawice Antonina Bucka. To wszystko, na co było ich stać przez prawie pół godziny. Flota próbowała grać skrzydłami i zaskoczyć gości częstymi zmianami pozycji w wykonaniu Grzelaka i Olszara. Kazimierz Moskal przeczytał to znakomicie i gospodarze mieli kłopot ze skonstruowaniem sensownego ataku.
GKS Katowice miał optyczną przewagę i mógł udokumentować ją w 11. minucie. Po dwóch wrzutkach Kamila Bętkowskiego z prawego skrzydła główkowali Przemysław Pitry i Mateusz Kamiński. Pierwsze uderzenie zostało zablokowane, a drugie otarło się o poprzeczkę. Katowiczanie sygnalizowali zagranie ręką, jednak Dominik Sulikowski pozostał niewzruszony i nakazał rozpocząć "z piątki".
W 28. minucie symboliczna akcja, która zmieniła obraz pierwszej połowy. Kamil Cholerzyński przylutował z rzutu wolnego w mur, a Flota wyprowadziła nieomal zabójczy kontratak. GKS Katowice został uratowany przez Antonina Bucka, który przytomnym wyjściem na 35. metr zahamował Sebastiana Olszara. Wyspiarze poczuli krew i atakowali do gwizdka zapraszającego na przerwę. Bez skutku.
Piłkarze z Katowic dwukrotnie ekspediowali futbolówkę z linii bramkowej. W 39. minucie Sebastian Kamiński nie potrafił trafić między słupki z trzech metrów, a następnie Łukasz Pielorz zastąpił Bucka i głową wyekspediował futbolówkę po strzale Olszara. Nierówna, pierwsza połowa nie dawała żadnych wskazówek, czego można było spodziewać się po przerwie.
Wyspiarze poszli za ciosem i atakowali także po naradzie w szatni. Przede wszystkim Arkadiusz Reca, który przeegzaminował Bucka strzałem sprzed pola karnego, a także huknął z rzutu wolnego w nogi kolegi z zespołu. Mijały jednak minuty i publiczność była coraz bardziej zniecierpliwiona – czekała bowiem na zmianę wyniku oraz dodatkowe emocje.
Trenerzy zaczęli mieszać w ustawieniach swoich drużyn. Pierwszym zmiennikiem w talii trenera Moskala był Krzysztof Bodziony, czyli były zawodnik Floty Świnoujście. Kibice przywitali "Bodzia" brawami, a ten jak się okazało niebawem - wpłynął znacząco na wydarzenia boiskowe. W 89. minucie Bodziony dał GieKSie prowadzenie strzałem zza pola karnego, który odbił się jeszcze od jednego ze świnoujścian.
Gol był konsekwencją serii ataków GKS-u w ostatnim fragmencie spotkania. Najpierw Darko Brljak złapał celne uderzenie Grzegorza Goncerza, a następnie sparował na słupek próbę Kamila Cholerzyńskiego. W 89. minucie był już bezradny i goście mogli świętować nad morzem przełomowe zwycięstwo. Bodziony - lekko rozdarty, ukarał bowiem niedawnych kolegów z klubu.
Flota Świnoujście – GKS Katowice 0:1 (0:0)
0:1 - Krzysztof Bodziony 89'
Składy:
Flota: Brljak – Kamiński, Sołowiej, Stasiak, Opałacz, Reca - Niewiada, Brud, Lisowski (90' Zalepa) - Grzelak (73' Kort) - Olszar (83' Retlewski).
GKS Katowice: Bucek – Pielorz, Kamiński, Jurkowski, Pietrzak - Duda (66' Bodziony), Cholerzyński - Nawrot (77' Ceglarz), Pitry, Bętkowski (85' Wieczorek) - Goncerz.
Żółte kartki: Stasiak (Flota) oraz Goncerz (GKS).
Czerwona kartka: Goncerz (GKS) /90' - za drugą żółtą/
Sędzia: Dominik Sulikowski (Gdańsk).
Widzów: 1400.