- Wręcz przeciwnie. Rywal bardzo klasowy, mistrz Polski, tak więc będzie wymagał od nas zagrania powyżej naszych normalnych możliwości. Legia to zespół, który elektryzuje całą Polskę. Na mecz z nią wszyscy są bardziej skoncentrowani, więc odchodzi nam element motywacji. Jeśli na Legię kogoś trzeba specjalnie motywować, to coś jest nie tak - dodaje opiekun Pasów.
[ad=rectangle]
Dla 39-letniego szkoleniowca spotkanie z Wojskowymi będzie debiutem przed własną publicznością. Tym bardziej szczególnym, że z drużyną z miasta, z którym związany jest od dwóch dekad: - Przed każdym meczem jest niepewność, jest trema. To debiut przed własną publicznością i to od razu z mistrzem Polski. To fajna okazja. Z Warszawą jestem związany od 1994 roku. Moja rodzina i ja mieszkamy tam na stałe. Do tej pory grałem też w oldbojach Legii. Czy przewiduję najazd znajomych? Mamy ograniczoną pulę biletów (śmiech). Paru bliskich jednak będzie.
Podoliński ma już za sobą premierowy mecz w T-ME, ale debiutu w najwyższej klasie rozgrywkowej dobrze wspominał nie będzie. Cracovia na inaugurację po słabej grze przegrała w Zabrzu z Górnikiem 0:2.
- Z części zawodników byłem zadowolony, głównie z fragmentów II połowy, ale z I połowy w ogóle nie byłem zadowolony. Nasze problemy w I połowie zaczynały się w momencie, gdy nie chcieliśmy wyprowadzać piłki ze swojej obrony i unikaliśmy takiej gry. Dlatego przewiduję kilka zmian w wyjściowym składzie - zapowiada trener Pasów.
Szkoleniowiec Cracovii nie przykłada dużej wagi do tego, czy Legia zagra przy Kałuży 1 w optymalnym składzie, czy trener Henning Berg znów w lidze da szansę rezerwowym: - Bez względu na to, w jakim składzie Legia gra, jej pomysł na grę jest ten sam. Czy to jest Vrdoljak, czy Pinto albo Duda z Radoviciem czy Piech z Saganowskim - pełnią podobne role. Nie ma to większego znaczenia, jeśli chodzi o pomysł na grę. Spodziewamy się jednak, że wiodące postaci w Legii wystąpią.
Nie robi na nim też wrażenia to, że Legia w środę pokonała mistrza Irlandii St. Patrick's Athletic FC 5:0. - Jeśli mamy obawiać się tego, że Legia strzeliła Irlandczykom pięć goli, to w ogóle nie wychodźmy z szatni i popłaczmy się. Przypomnę, że to jest też ta sama Legia, która przegrała 0:1 z Bełchatowem - mówi.