Ruch Chorzów pokonał FC Vaduz 3:2 i przed rewanżem w Lichtensteinie ma minimalnie większe szanse na awans do kolejnej rundy. Z postawy swojego zespołu nie był zadowolony opiekun Niebieskich Jan Kocian. - W pierwszych dwudziestu minutach wszyscy byliśmy zbytnio poddenerwowani. Było za dużo strat, piłkarze potrafili wymienić maksymalnie 2-3 podania. Brakowało nam spokoju. Rywal stworzył sobie kilka dogodnych okazji bramkowych. W końcu zaczęliśmy się lepiej prezentować, ale wciąż to nie było to. W końcówce pierwszej połowy częściej byliśmy przy piłce, ale wciąż czegoś brakowało.
[ad=rectangle]
Do przerwy chorzowianie prowadzili i po zmianie stron mogli podwyższyć prowadzenie. - Dwie świetne okazje miał Filip Starzyński. Potem zrobiło się 2:2. Udało się wygrać, bo Stawarczyk zdobył dwa gole i w pewnym sensie zastąpił Kuświka. Jednak tak nie będzie się działo w każdym meczu - dodał trener Ruchu. - Cieszymy się, że mecz mamy za sobą. Na pewno wynik nie jest dla nas idealny. W Vaduz będziemy walczyć o to, żeby nasza przygoda w pucharach już się nie zakończyła. Chciałbym, aby nasi kibice w meczu kolejnej rundy mogli wypełnić po brzegi stadion w Gliwicach - podsumował Słowak.
W bardzo dobrym nastroju, mimo porażki, był opiekun FC Vaduz Giorgio Contini. - Zobaczyłem dobrą grę swojego zespołu. To początek sezonu i taka sytuacja może cieszyć. Na wyjeździe zaprezentowaliśmy się z dobrej strony. Przed rewanżem za tydzień nie stoimy na straconej pozycji - ocenił występ opiekun beniaminka szwajcarskiej ekstraklasy.
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/b]