MŚ 2014: Giuseppe Rossi sfrustrowany brakiem powołania. "Ja bez formy? To śmieszne"

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Snajper Fiorentiny nie ukrywa, że jest mocno rozczarowany, iż nie został powołany na mundial przez Cesare Prandellego. Przekonuje, że argumenty selekcjonera nie mogą zostać uznane za słuszne.

W niedzielę Cesare Prandelli ogłosił 23-osobową kadrę Italii na mundial w Brazylii. Największym zaskoczeniem jest nieobecność najskuteczniejszego po Luce Tonim Włocha w Serie A Giuseppe Rossiego, który zdołał na czas wyleczyć kontuzję. Selekcjoner przyznał, że obawiał się, iż często borykający się z kłopotami zdrowotnymi 27-latek nie podołałby trudom turnieju. Snajper Fiorentiny nie zgadza się z decyzją selekcjonera.

- Wszyscy mówią, że jestem bez formy, ale zapytajcie kogokolwiek z kadry o wyniki testów przeprowadzonych w ciągu tygodnia i podczas meczu (z Irlandią - przyp.red.). Będziecie zaskoczeni. Ja bez formy? Mam obawy przed kontaktem z rywalami? To śmieszne... Po prostu myślę szybciej niż obrońcy. Następnym razem zachowam się jak amator i dam się kopnąć defensorowi - stwierdził niezadowolony Rossi. - Jestem przygnębiony brakiem powołania. Tym niemniej zamierzam kibicować drużynie podczas mundialu. Forza Italia! - dodał. [ad=rectangle] O rozczarowaniu Rossiego poinformował także jego agent. - Rozmawiałem z Giuseppe i jest niepocieszony, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Bardzo ciężko pracował przez pięć miesięcy, by zrealizować cel w postaci występu na mundialu i to wszystko zdało się na nic. Nie pozostało mu jednak nic innego poza zaakceptowaniem decyzji selekcjonera - przyznał Federico Pastorello.

Prandelli zdecydował się powołać pięciu napastników. Obok pewniaków, jakimi byli Mario Balotelli i król strzelców Serie A Ciro Immobile, nominacje otrzymali Alessio Cerci, Antonio Cassano oraz Lorenzo Insigne. Rossi, który w sezonie 2013/2014 zdobył 17 goli w 24 występów, przegrał walkę o bilet do Brazylii przede wszystkim z filigranowym zawodnikiem SSC Napoli.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: