Ostatnie spotkanie sezonu zakończyło się zwycięstwem Śląska, który urządził ostre strzelanie na kieleckim stadionie.
W pierwszej połowie piłkarze z Wrocławia potwierdzili, że są o klasę lepsi od kielczan. Grali szybko, a ich składne akcje stwarzały pod bramką gospodarzy duże zagrożenie. Nie przeraziło ich nawet sprezentowane Koronie prowadzenie w meczu.
[ad=rectangle]
Często strzelali, gdyby nie wybijanie piłki przez obrońców Korony, rezultat mógł być jeszcze korzystniejszy dla wrocławian. Tym bardziej, że Sebastian Kosiorowski w bramce kielczan debiutował w ligowym spotkaniu. Przy pierwszej bramce wypuścił piłkę po wolnym wykonanym przez Sebastiana Milę, z tej okazji skorzystał Marco Paixao i wyrównał stan meczu.
Piłkarze grający w kieleckiej obronie nie wspomagali bramkarza w dostatecznym stopniu, ich interwencje były wolne i nieporadne, tracili głowę przy częstych akcjach gości. W tym okresie kielczanie kilka razy zapuścili się pod bramkę Śląska. Niestety, nic z tego nie wynikało, ani raz nie strzelili celnie i bramkarz wrocławian nie miał zajęcia.
Po przerwie piłkarze obu zespołów nabrali większej ochoty do gry, szczególnie gospodarze, którzy kilka razy próbowali zaskoczyć bramkarza gości. Co nie udało się kielczanom, uczynili piłkarze Śląska. Po przemyślanej akcji Dudu Paraiba z 30 metrów piekielnie mocnym strzałem w górny róg bramki podwyższył prowadzenie. Następnie bliski szczęścia był Flavio Paixao, który z pola karnego trafił wprost w bramkarza Korony.
Kieleccy kibice doczekali się przyjemnych emocji, gdy 71. min. bramkarz Śląska znalazł się w poważnych opałach: w ciągu kilkudziesięciu sekund trzykrotnie wybijał piłkę po groźnych strzałach Radka Dejmka, Jacka Kiełba i Abzała Biejsiebiekowa. Później próbował jeszcze Vanja Markovic, ale piłkę po jego strzale złapał Wojciech Pawłowski.
W ostatnich minutach wrocławianie znów skuteczniej zaatakowali przedpole kielczan i bardzo pracowity na boisku Sebastian Mila zdobył bramkę. Rezultat spotkania na 5:1 dla gości ustalił Marco Paixao w 89. min.
Tadeusz Pawłowski (trener Śląska Wrocław):
- Gratuluję chłopakom bardzo dobrego występu, świetnej gry. Zdołali przed przerwą odwrócić wynik meczu, a w drugiej połowie skuteczną grą kombinacyjną potwierdzić wyższość nad rywalem i wygrać przekonywająco.
Jose Rojo Martin (trener Korony Kielce):
- Nie jest łatwo analizować spotkanie, gdy się przegrywa na własnym boisku 1:5. Przez cały mecz męczyliśmy się, nie potrafiliśmy wykorzystać niektórych momentów do uzyskania korzystnego dla nas wyniku. Po przerwie lepiej skoncentrowani piłkarze próbowali coś zmienić, ale z tak fantastycznie usposobionymi zawodnikami Śląska niewiele mogli zrobić. Przepraszam, że tak kończymy sezon.
Korona Kielce - Śląsk Wrocław 1:5 (1:2)
1:0 - Paweł Zieliński (s) 13'
1:1 - Marco Paixao 35'
1:2 - Marco Paixao (k) 39'
1:3 - Dudu Paraiba 54'
1:4 - Sebastian Mila 83'
1:5 - Marco Paixao 89'
Składy:
Korona Kielce: Sebastian Kosiorowski - Paweł Golański, Pavol Stano (46' Piotr Malarczyk), Radek Dejmek, Kamil Sylwestrzak - Abzał Biejsiebiekow, Vlastimir Jovanović, Michał Janota, Jacek Kiełb - Siergiej Chiżniczenko (57' Vanja Marković), Przemysław Trytko (79' Michał Przybyła).
Śląsk Wrocław: Wojciech Pawłowski - Dudu Paraiba, Rafał Grodzicki, Adam Kokoszka, Paweł Zieliński - Lukas Droppa, Sebastian Mila, Przemysław Kaźmierczak, Flavio Paixao (87' Mateusz Machaj), Robert Pich (73' Sebino Plaku) - Marco Paixao.
Żółte kartki: Stano, Marković (Korona) oraz Dudu (Śląsk).
Sędzia: Sebastian Krasny (Kraków).
Widzów: 6475.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[event_poll=27508]
Podsumowując w ramach grupy spadkowej - zero porażek, jedna stracona bramka. Teraz można gdybać nad pewnymi sprawami, ale z tym potencjałem sportowym Śląsk powinien b Czytaj całość