- Włożyliśmy w ten pojedynek dużo sił, ale Kolejorz był zespołem lepszym. Szybciej operował piłką i dlatego nas wypunktował. Wcześniej potrafiliśmy wygrać na Legii, jednak okazało się, że mecz meczowi nierówny. W Warszawie zagraliśmy nieźle w defensywie, w środę tego niestety zabrakło. To był chyba kluczowy element - zanalizował Filip Starzyński.
Jak się okazuje, przygotowania chorzowian do obu spotkań były podobne. - Zarówno Legia, jak i Lech dobrze się czują w rozegraniu. Potrafią to robić bardzo sprawnie i właśnie na taką grę z ich strony byliśmy nastawieni. Różnica była taka, że w środę poznaniacy mieli swój dzień i wygrali z nami gładko - dodał 23-latek.
[ad=rectangle]
W drużynie Jana Kociana nie funkcjonowała też ofensywa. - Z przodu zabrakło nam argumentów. Praktycznie w ogóle nie stworzyliśmy klarownych sytuacji. Był wprawdzie jeden słupek, ale to zdecydowanie za mało, zwłaszcza gdy gra się z tak wymagającym przeciwnikiem - zaznaczył Starzyński.
Niebiescy nie będą już wicemistrzem Polski, a 2. pozycja byłaby dla nich niekwestionowanym sukcesem. - Szkoda, ale mecz w Poznaniu pokazał, że ten sukces należy się Lechowi. Da się zauważyć różnicę między ścisłą czołówką a resztą stawki, choć z drugiej strony w naszej ekstraklasie każdy może wygrać z każdym. Dobrym przykładem są nasze zwycięstwa z Legią. Pokonaliśmy ją przecież zarówno u siebie, jak i na wyjeździe. Aktualnie jesteśmy jednak na 3. miejscu, którego ludzie spoza drużyny się chyba nie spodziewali. My w przekroju całego sezonu widzieliśmy, że forma idzie w górę i dla nas tak wysoka lokata nie do końca jest zaskoczeniem - przyznał.
Chorzowianie muszą jeszcze przypieczętować ten sukces w domowym starciu z Pogonią Szczecin. Aktualnie mają dwa punkty przewagi nad Górnikiem Zabrze.