Siarkowcy bardzo chcieli po raz drugi w tym sezonie pokonać w derbowym pojedynku Stalówkę. Ta sztuka im się nie udała. Gracze z Tarnobrzega popełnili zbyt wiele prostych błędów w defensywie. - Zawiedliśmy w najważniejszym meczu rundy i prawdopodobni e sezonu u siebie w derbach. Dostaliśmy dwie głupie bramki. Ciężko się było nam podnieść mimo sytuacji, które mieliśmy. Stwarzaliśmy jakieś zagrożenie pod bramką Stali, ale piłka nie chciała wpaść do siatki. Było kilka dobrych okazji - powiedział napastnik Siarki Marcin Truszkowski.
[ad=rectangle]
Przede wszystkim Siarka zaczęła derbowe spotkanie bardzo źle. Już na początku meczu zielono-czarni zdobyli gola z rzutu karnego, a po pół godzinie gry ekipa z Tarnobrzega przegrywała już 0:2. - Ten mecz ułożył się dla nas fatalnie. Już w 4. minucie przypadkowa ręka i rzut karny. Potem druga akcja przeciwnika, stały fragment gry, brak krycia i drugi gol. To jest karygodne. Po takim gongu było ciężko się podnieść. Były jakieś roszady próbowaliśmy zmienić obraz gry i nam się to udało. Mieliśmy swoje okazje bramkowe. Mogliśmy zremisować a nawet wygrać, ale trzeba przyznać, że nadziewaliśmy się na kontry. Zagraliśmy na dwóch napastników dość odważnie, a potem nawet na trzech. Derby rządzą się swoimi prawami. Trzeba być do bólu konsekwentnym. Nam zabrakło jej przy stałych fragmentach gry. Było widać, że w niektórych momentach Stal wygrała z nami walkę w środku pola. Musimy się szybko pozbierać, bo czekają nas teraz trudne mecze. Z tej lekcji trzeba wyciągnąć wnioski - stwierdził opiekun Siarki Tomasz Tułacz.
Głównym problemem Siarkowców były kłopoty kadrowe. W konfrontacji ze Stalówką nie mogło zagrać trzech podstawowych środkowych pomocników: Robert Tunkiewicz, Michał Chrabąszcz i Dariusz Frankiewicz. - Nie było trzech środkowych pomocników i to na pewno w jakiś sposób zaważyło na wyniki. Nie chcę jednak szukać wytłumaczenia. Zmiennicy próbowali podjąć rękawice. Nie można im jednak nic odmówić. Walczyli na boisku jak tylko mogli. Trochę za szybko chcieliśmy strzelić bramkę na 2:2. Było sporo niedokładnych podań. Po to mamy tak szeroki skład, żeby ci zawodnicy, którzy nie grają za często, otrzymali szansę pokazania swoich umiejętności i po zakończeniu sezonu będziemy analizować jak się wywiązali z tych zadań - dodał szkoleniowiec Siarki.
Mimo porażki Siarka nadal ma ogromne szanse na awans na zaplecze ekstraklasy. W klubie jednak nie chcą o tym głośno mówić. - Wielu nas już widzi w innych ligach. Skupiamy się na swojej pracy, na każdym kolejnym meczu, chcemy zdobywać punkty a co one nam dadzą na koniec sezonu, to zobaczymy. Walka trwa na całego. Właściwie każdy zespół o coś walczy. Wszystko jest możliwe. Myślimy pozytywnie. Jeśli otworzy się przed nami szansa powalczenia o coś więcej, to na pewno z niej skorzystamy - zakończył Tomasz Tułacz.